wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 3-Saba


Zostawcie po sobie ślad, to dla mnie motywacja.


Pod wpływem nagłego oślepienia spadam z łóżka i dopiero, gdy moje oczy w pełni odzyskują wzrok jestem w stanie dostrzec Emme. To nasza pomoc domowa. Jest strasznie miłą, mądrą i uprzejmą kobietą. Zawsze chętna do niesienia pomocy. Uwielbiam ją.
-O matko. Co się stało?-rzucam pytanie i powoli podnoszę się z ziemi wykrzywiając usta na kształt lekkiego grymasu. Głowa zaraz mi wybuchnie, a na dodatek podczas upadku nieźle obiłam sobie tyłek.
-Bez zbędnych pytań, tutaj ma panienka aspirynę i wodę-wskazuje na szafkę nocną-i może pani podziękować panu Verdasowi.-uśmiecha się cwaniacko.
-E...Y... Dlaczego?-lekko drapię się w głowe, by oznajmić, że pewnych rzeczy nie pamiętam.
-Racja! Zapomniałam, że przecież wczoraj wróciła panienka kompletnie pijana.-kiwa groźnie palcem wskazującym.
-Kontynuuj.-mówię niepewnie machając ręką.
-Jakoś o 1:30 przyprowadził panienkę pan Leon.-O cholercia!-Ledwo trzymała się panienka na nogach, ale on zaniósł panienkę do łóżka. I wytłumaczył rodzicom, że musiała pani odreagować po weselu.-na moje usta wkradł się lekki uśmiech i bum, pamięć wróciła.
~
"-Nawet, gdy jesteś pijana, cholernie mnie pociągasz.-przybliża się do mnie i ujmuje moją twarz w dłonie, a ja czuję się jakbym skamieniała. Bez zastanowienia wbijam się w jego usta. Tak. Tego potrzebowałaś.-mówi moja podświadomość. Ten pocałunek jest niezwykle namiętny, a on całuje tak jakbym miała mu gdzieś uciec.
-Co my robimy?-odrywam się od niego na moment i patrzę głęboko w jego szmaragdowe oczy. Mimo stanu, w którym jestem mój rozsądek jeszcze działa.
-Nie wiem.-ujmuje moją twarz w dłonie i teraz to on spogląda w moje czekoladowe oczy.-Po prostu ta jedna chwila, nic nie mówmy i pozwólmy sobie. Nie myśl o niczym.-posyła mi troskliwy uśmiech i po raz kolejny zatapia się w moich ustach, jednak tym razem dołącza jego język, a ja zaczynam cicho pojękiwać."
~
-Panienko!-z transu wyrywa mnie Emma. Potrząsam lekko głową, by wytrzeźwieć.
-S...Słucham?-jąkam się. Ona zaraz wyczuje, że coś jest nie tak.
-O co chodzi?-zadaje pytanie po czym siada na skraju łóżka, a ja opuszczam głowę i zaczynam bawić się pościelą.
-Tak się zastanawiam...
-Tak?
-Jesteś w stanie przygotować mi gofry z bitą śmietaną i truskawkami?-unoszę głowę i spoglądam na nią błagalnym wzrokiem.
-Jeśli to o to chodziło, o tak jestem w stanie.-rzuca i zaczyna lekko chichotać.
-Tak tylko o to. Ta myśl mnie dręczyła.-Skłamałam.
-Więc biorę się do roboty i czekam na panienkę w kuchni.-obdarza mnie swoim troskliwym uśmiechem i wychodzi.
Natychmiast rzucam się na poduszki i oddycham z ulgą.


Gdy aspiryna zaczyna działać kieruję się do łazienki. Zrzucam z siebie piżamę i wchodzę do kabiny. Mam ochotę na zimny, orzeźwiający prysznic, więc przekręcam gałkę z niebieskim malunkiem. Pod wpływem lodowatej wody, moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Biorę do ręki puchatą gąbke i namydlam ją lawendowym żelem pod prysznic, jego zapach zawsze powoduje uczucie motyli w moim żołądku.
Po krótkiej chwili spłukuję z siebie pianę i moczę moje włosy, by zaraz potem wmasować w nie mój szampon z Pantene. Gdy cała piana schodzi z mojego ciała wychodzę na zimne płytki i natychmiast okrywam się ręcznikiem, a włosy spinam w niedbałego koka. 
Patrząc na siebie w lustrze nie mogę uwierzyć w to co się wczoraj stało. Co prawda ja byłam pijana, ale on prawie trzeźwy i w pełni świadomy tego co robi. O co w tym wszystkim chodzi? Nigdy nie zachowywał się tak wobec mnie. Zawsze Francesca była najważniejsza, a na mnie nie zwracał uwagi. Ale właśnie z uwagi na tą przemiłą włoszkę nie mam zamiaru mieszać się w nic z Verdasem. Nie jestem taka, a ona kocha go nad życie. Większość kobiet uznałoby, że skoro jest modelką, to pewnie jest pusta, ale nie Francesca. Ta dziewczyna ma cudowną dusz. Pozatym moja mama i mama Leona też były modelkami, a zawsze były mądrymi kobietami.
Mniejsza o to, Leon to sprawa zamknięta.
Po wyszorowaniu zębów kieruję się do swojej sypialni. Staję przed ogromnym lustrem, które wisi na ścianie i zrzucam z siebie ręcznik. Po dokładnym przyglądnięciu się mojemu ciału uznaję, że jest w przyzwoitej formie, choć ostatnio opuściłyśmy się z Ludmiłą w wypadach na siłownię.
Podchodzę do szafy i wyciągam z niej letni brzoskwiniowy kombinezon od Gucciego i czarne japonki od Sarkany, a z biżuterii dzisiaj rezygnuję. Ten zestaw zawsze podkreślał moje kobiece kształty. Uwielbiam go.
Siadam przy toaletce i robię delikatny makijaż, który podkreślam cielistą szminką. Następnie zastanawiam się nad włosami, jednak ostatecznie stawiam na delikatne, rozpuszczona loki.

Zgrabnymi ruchami przemierzam willę i docieram do kuchni.
-Pięknie panienka wygląda.-komplementuje mnie Emma.
-A dziękuję, dziękuję.-posyłam jej lekki uśmiech i z szklanką podchodzę do lodówki, z której wyjmuję świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy.
-Tutaj są panienki gofry.-wskazuje talerz leżący na blacie.
-Dziękuję!-cichutko piszczę-Od dawna miałam na nie ogromną ochotę.-całuję ją w policzek.-A gdzie rodzice?-postanawiam zadać jej pytanie.
-Na tarasie. Piją poranną kawę.
-Świetnie. Pójdę zjeść do nich.-Łapię talerz i szklankę po czym ruszam w stronę tarasu.
-Witamy córko!-zaczyna tata.
-No hej!-odstawiam naczynia na stół i całuję obydwu w policzki.-Cześć Saba. No cześć.-przesłodzonym głosem witam się z naszym buldogiem.
Widząc podejrzliwe miny rodziców niepewnie siadam przy stole i zaczynam konsumować posiłek.
-Coś się stało?-rzuca mama.
-A co się miało stać?-odpowiadam pytaniem na pytanie i obdarzam ich lekkim uśmiechem.
-Pokłóciliście się z Tomasem? Dzisiaj wcześnie wyszedł do pracy, a wczoraj musiał odwozić cię Leon.-na jednych wydechu odpowiada tata.
-Nie, a wczoraj, to po prostu potrzebowałam rozrywki. Nawet na swoim weselu się nie napiłam. Poaztym mam 24 lata-kwituję.
-No dobrze już dobrze.-obaj podnoszą ręce w geście obronnym przy czym spoglądają na siebie. Kocham ich.-To opowiadaj jak tam noc poślubna. Wydarzyło się coś?-zaczynam krztusić się jedzeniem, jednak tata szybko opanowuje sytuacje.
-Mamo. Nie mogłaś wybrać lepszego tematu?-przygląda mi się ze zdziwieniem.
-Mariana. Muszę być dziś na planie, bo czeka już tam na mnie Federico, a ty szykujesz z Cecilią pokaz. Chodź pojedziesz ze mną, podwiozę cię.-posyłam ojcu dziękujące spojrzenie.
-Nie ma sprawy. Do zobaczeniu córciu.-obaj całują mnie w policzek i wychodzą.
-No i co Saba? Zostaliśmy sami. Cholera Violetta. Ty gadasz z psem, a teraz na dodatek do siebie.-Śmieję się w duszy z samej siebie.


Po skończonym posiłku odnoszę naczynia do kuchni, ale nie zastaję w niej Emmy. Pewnie poszła na zakupy. Więc udaję się do salonu i opadam na sofę. Biorę do ręki pilota i uruchamiam plazmowy telewizor. Dzięki Bogu leci mój ulubiony serial. Zaklinaczka Duchów. Kocham go.
W połowie odcinka przerywa mi dzwonek do drzwi. Zanim do nich dochodzę, Saba jak zwykle jest pierwszy.
-No stój! Nigdzie nie idziesz! Cholera Saba!-Nawet nie zauważam, że drzwi się otworzyły, a ja stoję do nich tyłem i się wypinam, by zatrzymać nieznośnego buldoga.
-Nie dajesz rady?-słyszę głos pełen śmiechu. To on. Momentalnie się.odwracam przez co mój pies ma gotową drogę do ucieczki. Jednak szatyn szybko go unieruchamia i wpuszcza do domu. Na szczęście jest dziś gorąco i mojemu kochanemu pieskowi nie chce się prowadzić z nikim wojny.
-Dziękuję. Co ty tutaj robisz?
-A chcesz odzyskać swoje cudeńko?-macha mi kluczykami przed twarzą. Cholera moje Audi!
-O matko, dziękuję.-rzucam się na brzękotki.
-Nie masz za co.
-Ok.-rzucam czym wywołuję u niego lekki chichot.
-Coś jeszcze?-pytam unosząc rękę.
-Wszytko.
-To cześć.-zamykam drzwi i nagle czuję opór.
-Violetta! Czekaj.
-Tak?
-Pamiętasz coś z wczoraj?
-Aż taka pijana nie byłam-obaj wybuchamy śmiechem.
-Więc to co wydarzyło się wczoraj...
-Nie miało znaczenia.-przerywam mu.-Ty masz dziewczynę, a ja męża. -Tak, dokładnie. To samo chciałem powiedzieć.-Na jego twarzy jakby nagle rysuje się smutek, ale pewnie to tylko moje omamy.
-Zapominamy?-pytam niepewnie.
-Zapominamy.-oddycham z ulgą.-To ja będę leciał. Do zobaczenia.
-Cześć!-muska lekko mój polik i odchodzi.
Szybko zatrzaskuję drzwi i się po nich osuwam. Cholera! Dlaczego moje serce tak boli? Nie ważne. Muszę dać radę.


Moja kochana przyjaciółka zawsze wie kiedy zadzwonić i namówić mnie na zakupy.
-To jak tam? Opowiadaj.-Gdy tylko znajdujemy wolny stolik w naszej ulubionej kawiarence ona od razu przechodzi do sedna sprawy.
-Podczas nocy poślubnej nic się nie wydarzyło. Rano pojechałam do pracy, a po wybraliśmy się z Leonem do baru. Trochę się schlałam. On był dosyć trzeźwy. Jak wracaliśmy jego limuzyną, to się pocałowaliśmy.-Przy ostatnim zdaniu przyśpieszyłam tempo wypowiadanych słów.
-Co robiliście?-Patrzy na mnie z niedowierzaniem.
-Błagam nie każ mi powtarzać.-spuszczam głowę. Ratuje mnie kelner, który do nas podchodzi.
-Co podać?-obdarza nas uśmiechem.
-Ja poproszę latte macchiato.
-Ja to samo.-dodaje blondynka.
-Dziękujemy.-rzucam po czym kelner odchodzi.
-Co masz zamiar z tym zrobić?-pyta. -Nic.
-Jak to nic?-burczy wściekle.
-Spójrz.-wskazuję na idących, Leona i Francescę za plecami Ludmiły.-Oni się kochają. Nie mam zamiaru tego niszczyć.-spuszczam głowę i widzę tylko jak blondynka kiwa przecząco głową.

***
Hejoszky! Tak prezentuje się mój nowy rozdział.
Dodałam go mimo nie takiej liczby komentarzy jakiej się spodziewałam, lecz 
dziękuję za wszystkie komentarze! ❤ 
Dajecie mi ogromną motywację! 
Ja mam nadzieję, że ten rozdział również wam się spodoba ;**
Lecę i czekam na komki ;)) 
Bajooo ✌ 

Rozdział 4=10 komentarzy!


11 komentarzy:

  1. No witam witam! Rozdział zajebisty! Violka się narabala w trzy dupy i Verdas musiał ją transportować do domu.haha. Saba wkurzające buldog . Mimo nadmiaru alkoholu Vilu pamięta dokładnie wszystko , ale żeby było ciekawiej proponuje Leonowi, żeby zapomnieli. Ale on nie chce! I ja to wiem! Bo on nie kocha Fran! Jego ciągnie do Vilu! Haaaaaa! ! On ma dziewczynę ona męża to jest zbytnio skomplikowane. :-) Czekam na next! Pozdrawiam Pati :) :* Buziaczki :* ❤ ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa i super gif! No mina Jorge bezcenna. Haha! Jak oglądałam ten moment w serialu to się nie mogłam od śmiechu powstrzymać. Dobra nie zanudzam. Heh :-)

      Usuń
  2. super. Aj Violka nie ładnie tak zdradzać męża i to jeszcze dzień po ślubie... XD Niegrzeczna dziewczynka. Zapraszam do mnie http://jortinimylife.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział genialny! Czekam na next.!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział genialny! Czekam na next.!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ma co! Piszesz świetnie :) I Bardzo zachęcasz do dalszego czytania. Biedna Tini się opiła :P Czekam niecierpliwie na nexta :D Mam nadzieję że będzie jak najszybciej i będzie równie ciekawy co ten rozdział :)
    Zapraszam do mnie:
    siendo-lo-que-soy1.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem! Piszesz po prostu świetnie! ^^
    Nie ma to jak pijana Violka... I jeszcze całująca się z Leonem! :*
    Mam nadzieję, że ten głupi Tomas się o wszystkim dowie i będzie chciał rozwodu! <3 To byłoby piękne...
    Przepraszam, że tak krótko, ale mam ogromne zaległości, bo byłam na wakacjach! :3
    Kocham, kocham, kocham! <3
    Pozdrawiam i życzę weny! ^^

    http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/
    http://no-espero-amor-ni-odio-oneshots.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy