Zostawcie po sobie ślad, to dla mnie motywacja.
Pod wpływem nagłego oślepienia spadam z łóżka i dopiero, gdy moje oczy w pełni odzyskują wzrok jestem w stanie dostrzec Emme. To nasza pomoc domowa. Jest strasznie miłą, mądrą i uprzejmą kobietą. Zawsze chętna do niesienia pomocy. Uwielbiam ją.
-O matko. Co się stało?-rzucam pytanie i powoli podnoszę się z ziemi wykrzywiając usta na kształt lekkiego grymasu. Głowa zaraz mi wybuchnie, a na dodatek podczas upadku nieźle obiłam sobie tyłek.
-Bez zbędnych pytań, tutaj ma panienka aspirynę i wodę-wskazuje na szafkę nocną-i może pani podziękować panu Verdasowi.-uśmiecha się cwaniacko.
-E...Y... Dlaczego?-lekko drapię się w głowe, by oznajmić, że pewnych rzeczy nie pamiętam.
-Racja! Zapomniałam, że przecież wczoraj wróciła panienka kompletnie pijana.-kiwa groźnie palcem wskazującym.
-Kontynuuj.-mówię niepewnie machając ręką.
-Jakoś o 1:30 przyprowadził panienkę pan Leon.-O cholercia!-Ledwo trzymała się panienka na nogach, ale on zaniósł panienkę do łóżka. I wytłumaczył rodzicom, że musiała pani odreagować po weselu.-na moje usta wkradł się lekki uśmiech i bum, pamięć wróciła.
~
"-Nawet, gdy jesteś pijana, cholernie mnie pociągasz.-przybliża się do mnie i ujmuje moją twarz w dłonie, a ja czuję się jakbym skamieniała. Bez zastanowienia wbijam się w jego usta. Tak. Tego potrzebowałaś.-mówi moja podświadomość. Ten pocałunek jest niezwykle namiętny, a on całuje tak jakbym miała mu gdzieś uciec.
-Co my robimy?-odrywam się od niego na moment i patrzę głęboko w jego szmaragdowe oczy. Mimo stanu, w którym jestem mój rozsądek jeszcze działa.
-Nie wiem.-ujmuje moją twarz w dłonie i teraz to on spogląda w moje czekoladowe oczy.-Po prostu ta jedna chwila, nic nie mówmy i pozwólmy sobie. Nie myśl o niczym.-posyła mi troskliwy uśmiech i po raz kolejny zatapia się w moich ustach, jednak tym razem dołącza jego język, a ja zaczynam cicho pojękiwać."
~
-Panienko!-z transu wyrywa mnie Emma. Potrząsam lekko głową, by wytrzeźwieć.
-S...Słucham?-jąkam się. Ona zaraz wyczuje, że coś jest nie tak.
-O co chodzi?-zadaje pytanie po czym siada na skraju łóżka, a ja opuszczam głowę i zaczynam bawić się pościelą.
-Tak się zastanawiam...
-Tak?
-Jesteś w stanie przygotować mi gofry z bitą śmietaną i truskawkami?-unoszę głowę i spoglądam na nią błagalnym wzrokiem.
-Jeśli to o to chodziło, o tak jestem w stanie.-rzuca i zaczyna lekko chichotać.
-Tak tylko o to. Ta myśl mnie dręczyła.-Skłamałam.
-Więc biorę się do roboty i czekam na panienkę w kuchni.-obdarza mnie swoim troskliwym uśmiechem i wychodzi.
Natychmiast rzucam się na poduszki i oddycham z ulgą.
Gdy aspiryna zaczyna działać kieruję się do łazienki. Zrzucam z siebie piżamę i wchodzę do kabiny. Mam ochotę na zimny, orzeźwiający prysznic, więc przekręcam gałkę z niebieskim malunkiem. Pod wpływem lodowatej wody, moje ciało przechodzi przyjemny dreszcz. Biorę do ręki puchatą gąbke i namydlam ją lawendowym żelem pod prysznic, jego zapach zawsze powoduje uczucie motyli w moim żołądku.
Po krótkiej chwili spłukuję z siebie pianę i moczę moje włosy, by zaraz potem wmasować w nie mój szampon z Pantene. Gdy cała piana schodzi z mojego ciała wychodzę na zimne płytki i natychmiast okrywam się ręcznikiem, a włosy spinam w niedbałego koka.
Patrząc na siebie w lustrze nie mogę uwierzyć w to co się wczoraj stało. Co prawda ja byłam pijana, ale on prawie trzeźwy i w pełni świadomy tego co robi. O co w tym wszystkim chodzi? Nigdy nie zachowywał się tak wobec mnie. Zawsze Francesca była najważniejsza, a na mnie nie zwracał uwagi. Ale właśnie z uwagi na tą przemiłą włoszkę nie mam zamiaru mieszać się w nic z Verdasem. Nie jestem taka, a ona kocha go nad życie. Większość kobiet uznałoby, że skoro jest modelką, to pewnie jest pusta, ale nie Francesca. Ta dziewczyna ma cudowną dusz. Pozatym moja mama i mama Leona też były modelkami, a zawsze były mądrymi kobietami.
Mniejsza o to, Leon to sprawa zamknięta.
Po wyszorowaniu zębów kieruję się do swojej sypialni. Staję przed ogromnym lustrem, które wisi na ścianie i zrzucam z siebie ręcznik. Po dokładnym przyglądnięciu się mojemu ciału uznaję, że jest w przyzwoitej formie, choć ostatnio opuściłyśmy się z Ludmiłą w wypadach na siłownię.
Podchodzę do szafy i wyciągam z niej letni brzoskwiniowy kombinezon od Gucciego i czarne japonki od Sarkany, a z biżuterii dzisiaj rezygnuję. Ten zestaw zawsze podkreślał moje kobiece kształty. Uwielbiam go.
Siadam przy toaletce i robię delikatny makijaż, który podkreślam cielistą szminką. Następnie zastanawiam się nad włosami, jednak ostatecznie stawiam na delikatne, rozpuszczona loki.
Zgrabnymi ruchami przemierzam willę i docieram do kuchni.
-Pięknie panienka wygląda.-komplementuje mnie Emma.
-A dziękuję, dziękuję.-posyłam jej lekki uśmiech i z szklanką podchodzę do lodówki, z której wyjmuję świeżo wyciśnięty sok z pomarańczy.
-Tutaj są panienki gofry.-wskazuje talerz leżący na blacie.
-Dziękuję!-cichutko piszczę-Od dawna miałam na nie ogromną ochotę.-całuję ją w policzek.-A gdzie rodzice?-postanawiam zadać jej pytanie.
-Na tarasie. Piją poranną kawę.
-Świetnie. Pójdę zjeść do nich.-Łapię talerz i szklankę po czym ruszam w stronę tarasu.
-Witamy córko!-zaczyna tata.
-No hej!-odstawiam naczynia na stół i całuję obydwu w policzki.-Cześć Saba. No cześć.-przesłodzonym głosem witam się z naszym buldogiem.
Widząc podejrzliwe miny rodziców niepewnie siadam przy stole i zaczynam konsumować posiłek.
-Coś się stało?-rzuca mama.
-A co się miało stać?-odpowiadam pytaniem na pytanie i obdarzam ich lekkim uśmiechem.
-Pokłóciliście się z Tomasem? Dzisiaj wcześnie wyszedł do pracy, a wczoraj musiał odwozić cię Leon.-na jednych wydechu odpowiada tata.
-Nie, a wczoraj, to po prostu potrzebowałam rozrywki. Nawet na swoim weselu się nie napiłam. Poaztym mam 24 lata-kwituję.
-No dobrze już dobrze.-obaj podnoszą ręce w geście obronnym przy czym spoglądają na siebie. Kocham ich.-To opowiadaj jak tam noc poślubna. Wydarzyło się coś?-zaczynam krztusić się jedzeniem, jednak tata szybko opanowuje sytuacje.
-Mamo. Nie mogłaś wybrać lepszego tematu?-przygląda mi się ze zdziwieniem.
-Mariana. Muszę być dziś na planie, bo czeka już tam na mnie Federico, a ty szykujesz z Cecilią pokaz. Chodź pojedziesz ze mną, podwiozę cię.-posyłam ojcu dziękujące spojrzenie.
-Nie ma sprawy. Do zobaczeniu córciu.-obaj całują mnie w policzek i wychodzą.
-No i co Saba? Zostaliśmy sami. Cholera Violetta. Ty gadasz z psem, a teraz na dodatek do siebie.-Śmieję się w duszy z samej siebie.
Po skończonym posiłku odnoszę naczynia do kuchni, ale nie zastaję w niej Emmy. Pewnie poszła na zakupy. Więc udaję się do salonu i opadam na sofę. Biorę do ręki pilota i uruchamiam plazmowy telewizor. Dzięki Bogu leci mój ulubiony serial. Zaklinaczka Duchów. Kocham go.
W połowie odcinka przerywa mi dzwonek do drzwi. Zanim do nich dochodzę, Saba jak zwykle jest pierwszy.
-No stój! Nigdzie nie idziesz! Cholera Saba!-Nawet nie zauważam, że drzwi się otworzyły, a ja stoję do nich tyłem i się wypinam, by zatrzymać nieznośnego buldoga.
-Nie dajesz rady?-słyszę głos pełen śmiechu. To on. Momentalnie się.odwracam przez co mój pies ma gotową drogę do ucieczki. Jednak szatyn szybko go unieruchamia i wpuszcza do domu. Na szczęście jest dziś gorąco i mojemu kochanemu pieskowi nie chce się prowadzić z nikim wojny.
-Dziękuję. Co ty tutaj robisz?
-A chcesz odzyskać swoje cudeńko?-macha mi kluczykami przed twarzą. Cholera moje Audi!
-O matko, dziękuję.-rzucam się na brzękotki.
-Nie masz za co.
-Ok.-rzucam czym wywołuję u niego lekki chichot.
-Coś jeszcze?-pytam unosząc rękę.
-Wszytko.
-To cześć.-zamykam drzwi i nagle czuję opór.
-Violetta! Czekaj.
-Tak?
-Pamiętasz coś z wczoraj?
-Aż taka pijana nie byłam-obaj wybuchamy śmiechem.
-Więc to co wydarzyło się wczoraj...
-Nie miało znaczenia.-przerywam mu.-Ty masz dziewczynę, a ja męża. -Tak, dokładnie. To samo chciałem powiedzieć.-Na jego twarzy jakby nagle rysuje się smutek, ale pewnie to tylko moje omamy.
-Zapominamy?-pytam niepewnie.
-Zapominamy.-oddycham z ulgą.-To ja będę leciał. Do zobaczenia.
-Cześć!-muska lekko mój polik i odchodzi.
Szybko zatrzaskuję drzwi i się po nich osuwam. Cholera! Dlaczego moje serce tak boli? Nie ważne. Muszę dać radę.
Moja kochana przyjaciółka zawsze wie kiedy zadzwonić i namówić mnie na zakupy.
-To jak tam? Opowiadaj.-Gdy tylko znajdujemy wolny stolik w naszej ulubionej kawiarence ona od razu przechodzi do sedna sprawy.
-Podczas nocy poślubnej nic się nie wydarzyło. Rano pojechałam do pracy, a po wybraliśmy się z Leonem do baru. Trochę się schlałam. On był dosyć trzeźwy. Jak wracaliśmy jego limuzyną, to się pocałowaliśmy.-Przy ostatnim zdaniu przyśpieszyłam tempo wypowiadanych słów.
-Co robiliście?-Patrzy na mnie z niedowierzaniem.
-Błagam nie każ mi powtarzać.-spuszczam głowę. Ratuje mnie kelner, który do nas podchodzi.
-Co podać?-obdarza nas uśmiechem.
-Ja poproszę latte macchiato.
-Ja to samo.-dodaje blondynka.
-Dziękujemy.-rzucam po czym kelner odchodzi.
-Co masz zamiar z tym zrobić?-pyta. -Nic.
-Jak to nic?-burczy wściekle.
-Spójrz.-wskazuję na idących, Leona i Francescę za plecami Ludmiły.-Oni się kochają. Nie mam zamiaru tego niszczyć.-spuszczam głowę i widzę tylko jak blondynka kiwa przecząco głową.
***
Hejoszky! Tak prezentuje się mój nowy rozdział.
Dodałam go mimo nie takiej liczby komentarzy jakiej się spodziewałam, lecz
Dodałam go mimo nie takiej liczby komentarzy jakiej się spodziewałam, lecz
dziękuję za wszystkie komentarze! ❤
Dajecie mi ogromną motywację!
Ja mam nadzieję, że ten rozdział również wam się spodoba ;**
Lecę i czekam na komki ;))
Bajooo ✌
Rozdział 4=10 komentarzy!
Cudeńko *.*
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńNo witam witam! Rozdział zajebisty! Violka się narabala w trzy dupy i Verdas musiał ją transportować do domu.haha. Saba wkurzające buldog . Mimo nadmiaru alkoholu Vilu pamięta dokładnie wszystko , ale żeby było ciekawiej proponuje Leonowi, żeby zapomnieli. Ale on nie chce! I ja to wiem! Bo on nie kocha Fran! Jego ciągnie do Vilu! Haaaaaa! ! On ma dziewczynę ona męża to jest zbytnio skomplikowane. :-) Czekam na next! Pozdrawiam Pati :) :* Buziaczki :* ❤ ❤
OdpowiedzUsuńAaa i super gif! No mina Jorge bezcenna. Haha! Jak oglądałam ten moment w serialu to się nie mogłam od śmiechu powstrzymać. Dobra nie zanudzam. Heh :-)
Usuńsuper. Aj Violka nie ładnie tak zdradzać męża i to jeszcze dzień po ślubie... XD Niegrzeczna dziewczynka. Zapraszam do mnie http://jortinimylife.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńIdealny ;*
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Czekam na next.!!
OdpowiedzUsuńRozdział genialny! Czekam na next.!!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNie ma co! Piszesz świetnie :) I Bardzo zachęcasz do dalszego czytania. Biedna Tini się opiła :P Czekam niecierpliwie na nexta :D Mam nadzieję że będzie jak najszybciej i będzie równie ciekawy co ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie:
siendo-lo-que-soy1.blogspot.com
Jestem! Piszesz po prostu świetnie! ^^
OdpowiedzUsuńNie ma to jak pijana Violka... I jeszcze całująca się z Leonem! :*
Mam nadzieję, że ten głupi Tomas się o wszystkim dowie i będzie chciał rozwodu! <3 To byłoby piękne...
Przepraszam, że tak krótko, ale mam ogromne zaległości, bo byłam na wakacjach! :3
Kocham, kocham, kocham! <3
Pozdrawiam i życzę weny! ^^
http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/
http://no-espero-amor-ni-odio-oneshots.blogspot.com/