Rozdział dedykuję Pa ti!
Sama wiesz dlaczego.;** Miłej lekturki! ❤
Jorge
Myślałem, że będzie mi ciężko przyglądać się pracy rehabilitantki, ale Tini jest taka silna. Tak dobrze sobie radzi.
-Martino teraz mam do ciebie prośbę. Chciałbym byś powoli spróbowała wstać z wózka. Ja i twój chłopak będziemy cię asekurować. Spróbujesz?-Tini lekko pokiwała głową, na co ja się do niej zbliżyłem. Nie mogłem powstrzymać narastającego strachu, ale dla niej muszę być silny. Nie mogę jej teraz zawieźć. Tini spokojnym tempem zaczęła podnosić się z wózka. Ja stałem naprzeciwko niej, a rehabilitantka zaraz przy niej. Stało się! Tini stanęła na równe nogi i nie upadła. Nadal stoi!
-Czuję je! Jorge! Czuję moje nogi!-zaczęła krzyczeć z niepohamowanej radości przez co zbiegli się wszyscy domownicy.
-Wspaniale! Skarbie wspaniale!-złapałem ją za obie dłonie i obdarzyłem szczerym uśmiechem, a z jej oczu popłynęła łza radości, którą skutecznie starłem kciukiem.
-Brawo Martina! Teraz powoli usiądź nie przemęczaj się.-poradziła jej sprawczyni tego cudu, po czym udała się wraz z ojcem Tini do jego gabinetu, a ja mogłem z całych sił wyściskać mojego aniołka.
German
-Gratuluję Panie Stoessel! Ma pan dzielną córkę!-te słowa sprawiły, że moje serce prawie wyskoczyło z klatki piersiowej.
-Dziękuję! Wiem o tym! Tak więc co teraz?-spytałem.
-Myślę, że zaszliśmy już daleko. Teraz musi pan wybrać się z Martiną do lekarza, on postawi ostateczną diagnozę.
-Zrobię to już jutro!-oznajmiłem-Dziękuję pani bardzo! Nie zapomnę tego!-uścisnąłem jej dłoń w ramach podziękowań.
-To moja praca. Będę już szła. Do widzenia!-uśmiechnęła się szeroko i opuściła mój gabinet. Zostawiając mnie tym samym, sam na sam ze swoimi przemyśleniami. Jestem taki dumny! Maria też by była. Mamy wspaniałą córkę. Ja sam wieczorami miewałem chwilę załamań. A Martina? Nigdy się nie poddała. Do końca wierzyła.
Lodo
Co ci dwaj znowu kombinują? Zawiązali mi oczy opaską i prowadzą mnie jak jakąś niewidomą, wbrew mojej woli.
-Jeszcze trochę Lodo! Wytrzymasz!-usłyszałam głos Facu.
-Idziemy na skróty stary? No wiesz przez te krzaki.-usłyszałam chichot Facu na co szturchnęłam ramieniem Samu, który podsunął tak głupi pomysł.
-Dobra chłopcy, dość!-starałam się krzyknąć na całą przestrzeń w której się znajdowałam, ale któryś głąb zasłonił mi usta. No tego już za wiele! Czuję się jakbym była porywana.
-Już jesteśmy. Trzeba było się tak buntować?-kiedy odsłonili mi oczy ujrzałam przed sobą ławke, a na niej ogromny bukiet czerwonych róż. Gdy odwróciłam się zdezorientowana, tych pacanów już nie było.
-Co to ma znaczyć?-szepnęłam do siebie, łapiąc bukiet.
-To dla ciebie.-usłyszałam szept nad uchem i nagle moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Odwróciłam się, a tam stał ON. We własnej osobie. Diego Dominguéz.
-Potrzebowałeś do tego tej dwójki? Nie wystarczył przyjść do mnie? Zwyczajnie pogadać?
-Szczerze? Bałem się. Po prostu się bałem.-Chciałam być twarda, ale przy nim najwyraźniej mi to nie wyjdzie.
Zbliżyłam się do niego i złączyłam nasze czoła patrząc mu głęboko w oczy.
-Nie miałeś czego...-wydusiłam-ale wybaczam.-Odetchnął z ulgą.
-Lodo...
-Tak?
-Ja... Ja... Bo ja... Ja cię...-chyba trzeba załatwić mu logopedę.-kocham. Kocham cię!-Cholercia! Tak długo czekałam na te dwa słowa.
-Nareszcie! Ja też cię kocham! Na maksa!-na jego twarzy zawitał szeroki uśmiech przez co pojawił się jego rząd białych pereł.
-Bądźmy szczęśliwi! Od teraz i na zawsze!-po tych słowach nie wytrzymałam. Wbiłam się w jego usta z ogromną namiętnością.
Cande
-Alba ja już nie wiem gdzie oni mogą być.-rzuciłam obojętnie.
-Patrz Mechi i Rugg!-wskazała na parę idącą w naszą stronę.
-Hejka!-krzyknęłam.
-Siemka!-zaczął Rugg.-Gdzie jest Samu i Facu?-a skończyła Mechi. Zauważyłam ten chytry uśmieszek na twarzy Rugga.
-Ty coś wiesz?-zanim cokolwiek powiedziała Alba zrobiła to za mnie.
-Nie będę owijał w bawełne. Poszli zesfatać Diego z Lodo.
-Właśnie zapomniałabym! Podziękuj im odemnie i Ruggero. Dzięki nim teraz jesteśmy razem.-Razem z Albą nie mogłyśmy ukryć zdziwienia na słowa Mechi.
-To my już pójdziemy! Macie z nimi do pogadania.-wskazali na chłopaków, którzy kierowali się w naszą stronę.
-Dalej jesteście na nas złe?-spytał Samu.
-Ja nie jestem! Mam najlepszego chłopaka na świecie.-Alba wyprzedziła moje słowa po czym wbiła się w usta Facu.
-No, a ty skarbie?
-Nie potrafię być na ciebie zła. Jesteście wspaniali!-Powtórzyłam czynność Alby, ale na Samu. Moim Samu.
***
Witam was w tą wyjątkową dla mnie niedzielę!
Dowiedziałam się tylu wspaniałych rzeczy, że dzisiaj nic nie było w stanie zniszczyć mi humoru.
Napisałam dzisiaj dla was kolejny rozdział i powoli zbliżam się do końca.
Jeszcze 1-2 rozdziały i Epilog, a potem zaczynam nową historię, do której mam już napisany Prolog. ;**
Zapraszam was również do zapoznania się nowymi zakładkami!
Kolejny rozdział pojawi się w tym tygodniu!
Pozdrawiam, Justaaa;*
ja tu wrócę więc czeka cię dość długa lektura mojego komcia <33
OdpowiedzUsuńNo dobra
UsuńZ powodu mojej bezsenności postanowiłam wbić na tego bloga i skomentować przecudowny rozdział
na początku jednak pragnę podziękować ci za dedykację
do tej pory nie mogę uwierżyć jaki ten świat jest mały i coś mi się zdaje że jeszcze długo bardzo długo będę powtarzała te trzy słowa :D
Gdy przeczytałam tytuł rozdziału od razu wiedziałam że coś się wydarzy w nim niesamowitego i jak widać nie myliłam się :P
bardzo się cieszę że Tini w końcu odzyskała czucie w nogach i mam nadzieję że nie będzie już żadnych komplikacji (błagam nie rób nic co by załamało ) :*
I nie dziwię się Germanowi że wiele razy chciał się poddać
widok swojej córki która być może już nigdy nie będzie chodzić jest przerażający
przynajmniej dla mnie
ehh jak ja bym chciała mieć chłopaka takiego jak Jorge <3
jednym slowem ideał <333
ktoś tu chyba przeczytał mój komentarz pod ostatnim rozdziałem i mnie posłuchał :-)
I bardzo dobrze bo byłabym w stanie przyjechać do ciebie(tym bardziej że gdy jadę na cmętarz do dziadków to mijam miejscowość w której mieszkasz )i osobiście się zapytać czemu dalej Lodo i Diego nie są razem :P
Ale jak widać nie będę musiała się fatygowac jak ju to wpadnę na herbatkę bądź kawkę :D
podziękowanie Alby i Cande było strasznie słodkie
Awwwwww
Dach i Samu odwalili kawał bardzo dobrej roboty i całe szczęście zostali za to wynagrodzeni ;-)
Szczerze to ja niedawno zaczęłam nową historię a mam pomysł na inne opowiadanie
jak na razie to zbieram się aby napisać fabułę ale coś średnio mi to idzie :*
Ja chyba już powinnam zakończyć ten komentarz bo zaczynam się rozpisywać nie na temat i przez przypadek zdradzę co szykuję na zakończenie roku szkolnego
już i tak za dużo zdradzilam ale co zrobić
e hhh miałam kończyć ten komentarz ale nie potrafię się rozstać z twoim blogiem
No ale za 5 minut 1 więc powoli trzeba iść spac skoro jeszcze jutro muszę iść do szkoły nie sorki dzisiaj dokładnie za 5 godzin pobudka :-(
miłej nocy i dnia
pozdrawiam
Patiś <333
Jeej! ^^ Powiem ci szczerze, że ten rozdział jest po prostu genialny! Nie! Genialny to za mało powiedziane! On jest genialny, boski, fantastyczny i fenomenalny! :3 Po prostu nie mogę znaleźć na niego odpowiednich słów! <3
OdpowiedzUsuńTinita zaczyna chodzić! Pięknie! W końcu! :3 Mam nadzieję, że szybciutko zregeneruje siły i wstawanie oraz spacerki nie będą sprawiały jej problemu! ^^
Diego i Lodo! Dievica! Facu i Samu to geniusze! :3 Dobrze, że Alba i Cande się na nich nie gniewają! ^^ W końcu dzięki nim powstały już dwa związki na cale życie! Swatki jedne! :3
Nie mogłaś napisać tego rozdziału lepiej! To fizycznie i psychicznie i nie wiem jeszcze jak niemożliwe! <3 Po prostu tak bardzo mnie zauroczyłaś, że masakra! ^^
Już nie mogę się doczekać kolejnego! Musisz napisać go szybko! Ja cały czas czekam! Nie dam ci spokoju! <3 Tym rozdziałem tak mnie zauroczyłaś, że na kolejny nie mogę długo czekać! :3 Najlepiej napisz i opublikuj go w tej godzinie! Albo minucie! A tak na serio to sekundzie! ^^
Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham! :3 I czekam, czekam, czekam, czekam, czekam! <3
Pozdrawiam! And życzę dużo, dużo weny! ^^
http://quiero-entrar-en-tu-silencio.blogspot.com/
http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/
http://no-espero-amor-ni-odio-oneshots.blogspot.com/
Super rozdział.
OdpowiedzUsuńNo to tak Justyynko : jak przeczuwałam chłopcy wkręcili się w fuchę swatania, mają plany na przyszłość widzę, niech założą firme "Amor" xD :* Ekstra, że Tini odzyskała czucie w nogach, i że Jorge jest caaały czas przy niej ALWAYS ! Kochany <3 To napewno ogromna ulga dla Germana, biedny, cały czas w strachu o swoją córcię :(
OdpowiedzUsuńNo to mam rade dla Tini : "Do wesela sie zagoi. " A mam tu na myśli poważne plany wobec tej dwójki.... kiedys ;) Dobra to już zostawiam w twoje ręce. Weny ! I buźka kochana :*