wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 14:"Bez ciebie jestem nikim."


Rozdział dedykuję Madzi Vilovers! Dziękuję Ci! ❤ 
Miłej lekturki! ;**

Jorge 

-Ja nie rozumiem kto ci takiego czegoś naopowiadał?!-Pogubiłem się. Bałem się, że ona uwierzy w te wszystkie kłamstwa, a tego bym nie przeżył. 
-Nie pamiętasz już twojej i Andresa przyjaciółki. Nie mogę uwierzyć, że tak łatwo mogłeś o tym wszystkim zapomnieć. Ta dziewczyna przez ciebie nie żyje!-bez wahania wykrzyczała mi prosto w twarz. Okropnie bolało mnie to, że wierzy obcej osobie, a nie mnie. 
-Tini posłuchaj mnie. Ja jestem pewny swoich uczuć. Nie interesuje mnie majątek twojego ojca, bo cię kocham. Bez ciebie jestem nikim. Rozumiesz?-spoglądała na mnie niezdecydowanym wzrokiem.-Dowiem się dlaczego oni naopowiadali Ci takich głupot i dlaczego się tak na mnie mszczą, a tobie udowodnię, że to wszystko to jakieś brednie.-mówiąc cały czas trzymałem jej dłonie i patrzyłem głęboko w jej oczy, aby ujrzała prawdę. 
-Jorge... Ja... Muszę to przemyśleć.-Widzę wyraźnie, że ona nie wie komu wierzyć. Pogubiła się, ale ja dam jej czas, a sam dowiem się dlaczego to wszystko się dzieje. 
-Rozumiem. Dam Ci czas, ale udowodnię Ci, że to wszystko nieprawda.-zbliżyłem się powoli do niej i ucałowałem ją delikatnie w policzek. 
-Dziękuję. Będę już wracać do domu.-tym razem ona pogładziła dłonią mój policzek i powoli się oddaliła. 
~
Postanowiłem, że od razu udam się na motocros, żeby wyjaśnić tą sprawę z Andresem i jakąś moją przyjaciółką, o której istnieniu nie wiem. Nie mam pojęcia co się za tym wszystkim kryje, ale dowiem się tego już dziś. Nie mam zamiaru stracić mojego największego skarbu. Na szczęście na motocrosie był Andres i zacięcie dyskutował z jakąś dziewczyną. Z daleka nie byłem w stanie rozpoznać kto to, ponieważ dziewczyna stała plecami do mnie, więc bez wahania ruszyłem w ich stronę. 
-Mamy sobie coś do wyjaśnienia!-zacząłem i w tym momencie dziewczyna odwróciła się w moją stronę. Jej widok mnie przeraził. To Lara... Lara Baroni. Ta dziewczyna to piekło! Miałem nadzieję, że już nigdy w życiu nie ujrzę jej na oczy. Teraz już wiem dlaczego ona mi to robi. Ma obsesję na moim punkcie od podstawówki. Gdy byłem ze Stephie ją też prześladowała, jednak szybko okazało się, że Stephanie jest taka sama. Ale Andres? Tego nie potrafię pojąć. Kiedyś był moim najlepszym kumplem. 
-O Jorge!-pierwsza odezwała się Lara, próbując mnie objąć, jednak skutecznie ją od siebie oddaliłem.
-Czego chcesz?-spytał Andres. 
-Wyjaśnień! Dlaczego opowiadacie Martinie takie bzdury na mój temat? Powody Lary znam. Ale twoje? Co takiego Ci zrobiłem?
-Już nie pamiętasz? Nie pamiętasz tej nocy kiedy nasi rodzice wybrali się razem na sobotnią imprezę? Tak dobrze pamiętasz. Jak mógłbyś zapomnieć. Twój tata wtedy prowadził i spowodował wypadek. Twoi rodzice przeżyli jednak moi nie.-Zatkało mnie kompletnie, a on nadal kontynuował.-Po tej śmierci przygarnęliście mnie, bo nie było wyjścia. Ty zawsze miałeś lepsze życie. Ja czułem się u was zbędny. Teraz już wiesz?-głośno przełknąłem ślinę. Cały czas udawał mojego przyjaciela, a tak naprawdę planował zemstę i po latach postanowił uderzyć w mój najsłabszy punkt. Tini. 
-Nie mogę uwierzyć. Ty dobrze wiesz, że twoi rodzice wtedy nie mieli zapiętych pasów, a wypadek spowodował ten koleś, który kierował tirem, to on jechał pijany.-od razu go sprostowałem. Nie dam bluzgać na moich rodziców. Oni zajmowali się nim po śmierci jego rodziców, a on tak nam się odpłaca. Niewdzięcznik. 
-Ciekawe jak ty byś się czuł w takiej sytuacji.-Jak on śmie? Nie potrafię zrozumieć takich ludzi.
-Wiesz co? Teraz wam daruję, ale spróbujcie zbliżyć się jeszcze raz do moich bliskich, a w szczególności do Tini, to po pamiętacie mnie z innej strony.-ich miny od razu zbledły, a ja postanawiając nie tracić już na nich czasu, oddaliłem się. 

Mechi 

-Kochanie! Jorge już wrócił?-z dołu słyszę krzyki mojej mamy. 
-Nie mamuś jeszcze nie, ale dzwonił przed chwilą i powiedział, że za niedługo będzie.-Cholera! Nie mam zamiaru go dłużej kryć. Jest godzina 23:45, a go jak nie ma tak nie ma. Daję mu 10 minut, a jak nie to sama idę go szukać. Nagle słyszę jakby ktoś stukał kamieniami w moje okno. Podchodzę, otwieram je, a tam ten debil. 
-Jorge co ty odwalasz? 
-Weź zajmij czymś rodziców,  żebym mógł spokojnie wejść do domu, bo nie chce mieć przesłuchania.-Czy ja muszę być taką dobrą siostrą? Jak zwykle to zrobię.
-Dobra no!-zamknęłam okno i zeszłam na dół. Uff na szczęście rodzice robią coś w kuchni. Nie zauważą, gdy Jorge wejdzie, więc wychylam się lekko przez drzwi wejściowe i krzyczę szeptem;
-Droga wolna! 
Po chwili Jorge przybiega z ogrodu i razem na paluszkach, kierujemy się do jego pokoju. 
-Dobra, a teraz gadaj! Gdzie byłeś? I co robiłeś?-grożę mu palcem wskazującym. Niech wie, że nie będzie łatwo.
-Andres z tą Larą nagadali Tini głupot, że lecę na kasę jej ojca i teraz ona nie wie co ma o tym wszystkim myśleć.-szczęka mi opadła. Zawsze wiedziałam, że Andres nie jest wart przyjaźni z moich bratem, a Lara jest pustą idiotką, która ma obsesję na punkcie mojego brata.
-Ale dlaczego Andres? Musiał mieć powód.
-No i go miał. Było to tak[...]-Jorge opowiedział mi wszystko od początku do końca i jestem w szoku. Jak tak można? 
-Musisz to wszystko opowiedzieć Tini. 
-Na razie nie chcę jej jeszcze bardziej mieszać w głowie. Wyjaśnię jej to, gdy ochłonie.-Oj mój brat ewidentnie nie wie jak dobrze go znam. Przecież gołym okiem widzę, że on jej teraz potrzebuje, najchętniej pobiegł by do niej i już nigdy jej nie opuszczał, więc oddam mu przysługę i jutro ja z nią o wszystkim pogadam.
-Ok! Rozumiem. Dobra idź już spać, bo chociaż jutro jest weekend, to musisz wypocząć. Dobranoc.-ucałowałam go w policzek i udałam się do mojego pokoju.
Gdy byłam już u siebie napisałam smsa do Tini:"Hejka! Musimy pogadać. Jutro wpadnę do ciebie o 12:00! ;**". Nie czekałam długo na odpowiedź, bo od razu ją dostałam:"Ja też teraz potrzebuję rozmowy, więc będę czekać. Dobranoc! ;*". Po tym smsie nie dałam rady nawet jej odpisać, bo od razu odpłynęłam.

Tini 

Obudziłam się dość wcześnie, dzisiaj prawie w ogóle nie spałam. Cała noc minęła mi na przemyśleniach dotyczących Jorge. Czuję, że on mówi prawdę, ale wolałabym mieć na to jakieś dowody. Może Mechi ma zamiar ze mną dzisiaj o tym pogadać. Oby! Muszę się chociaż komuś wygadać, jednak wolałabym teraz pobiec udać się do Jorge'a i wtulić się w niego wyznając wszystko co czuję. 
~
Jak co rano Olga zrobiła wszystko za mnie. Ja chcę już chodzić! Na szczęście, gdy wczoraj wróciłam z parku w domu czekała już na mnie rehabilitantka. Powiem szczerze, że nieźle się z nią dogaduję. Jest bardzo miła i dzięki temu dobrze ze sobą współpracujemy. Ona mówi mi, że jestem jedyną młodą dziewczyną w jej karierze, która nie narzeka na swój los tylko chce walczyć, a ja dzięki tym słowom doznałam jeszcze większej motywacji. 
-Tini słyszałem, że przychodzi dzisiaj do ciebie przyjaciółka?-Nie zdążyłam nawet dojechać do stołu, a tato już zasypuje mnie pytaniami. 
-Tak tato dobrze słyszałeś. Powinna być za pół godziny.-odpowiadam z udawanym entuzjazmem. Nie chcę, żeby domyślił się, że jest coś nie tak między mną i Jorge. 
-To super! To zajadaj śniadanie, bo dzisiaj późno do mnie doszłaś.-mówi, wskazując na mój talerz, a ja zajmuje się posiłkiem. 
~
Po śniadaniu siedzę już przed telewizorem i o mało co znowu zanurzam się w przemyśleniach, jednak dzwonek do drzwi skutecznie mnie od tego ratuje.
-Witaj! 
-Cześć Mechi!-Co ona ma z uśmiechem? Zawsze wygląda jak wielki banan.-Wejdź i od razu kieruj się do salonu.-mówię, pokazując jej ręką, by weszła. Ona od razu siada na kanapie i zaczyna. 
-Słyszałam, że pokłóciłaś się z Jorge? 
-Tak jakby, a co naskarżył Ci?-pytam z żartobliwą podejrzliwością. 
-Tak jakby, ale przyszłam to wyjaśnić. Nie to, że on się boi, tylko uznał, że musi dać ci czas. Chociaż ja nie wiem po co ten cały czas jeżeli dwie osoby kochają się ponad wszystko, ale teraz posłuchaj mnie uważnie.-Jej ton nagle spoważniał.-Ta dziewczyna, która Ci to wszystko naopowiadała, to Lara. Czysta idiotka, która od podstawówki ma obsesję na punkcie mojego brata. A ten cały Andres, o którym tyle słyszałaś, to jej przyjaciel. Oni są w zmowie po to, by zranić Jorge. Postanowili uderzyć w ciebie, bo jesteś jego najsłabszym punktem i my wszyscy dobrze o tym wiemy. To wszystko co ta dziewczyna Ci opowiedziała, to zmyślone bzdury. Mój brat nie byłby zdolny do takich czynów, a gdyby jakaś dziewczyna popełniła przez niego samobójstwo, to już dawno skończyłby w psychiatryku. On wygląda na silnego, ale tak naprawdę twoja nawet najmniejsza krzywda boli go bardziej, niż ciebie krzywda twojego ukochanego taty. On cię cholernie kocha. Błagam Cię Tinka, nie pozwól mu cierpieć.-Nie wiem co mam powiedzieć. Zatkało mnie. 
-O matko Mechi... Wierzę Ci. Widzę taką samą prawdę w twoich oczach, jaką widziałam w oczach Jorge.-Na jej twarz momentalnie wkradł się uśmiech.
-A więc co teraz zrobisz?-niepewnie spytała. 
-Zabierzesz mnie do niego? Muszę to natychmiast z nim wyjaśnić.
-Jasne! Pewnie! Nie ma sprawy!-krzyknęła i od razu skierowała się w stronę drzwi, a ja zaraz za nią. 

Jorge 

-O tutaj jest!-słyszę głosy mojej siostry, a gdy się odwracam nie wierzę własnym oczom.
-Tini!-bez namysłu biegnę w jej stronę, kucam przy niej i łapię ją za ręce.-Błagam! Uwierz, że to wszystko nieprawda. Nie każ mi dłużej na ciebie czekać. Potrzebuję Cię!-z mojego oka wypływa jedna łza, która powoduje ich dziesiątki u mojego skarbu. Kocha mnie! Wiem to!
-Jorge...-waha się,  jednak po chwili...-Wierzę Ci!-szybko mnie obejmuje, głową wtulając się w zagłębienie na moim ramieniu. 
-Kocham Cię skarbie.-wyznaję. 
-Ja ciebie też. Cholernie!-odpowiada. 
Trwamy tak w swoich objęciach przez dłuższą chwilę, jednak zaraz potem przypominamy sobie, że wszystkiemu przypatruje się Mechi. 
-No to nie ma za co moje gołąbeczki.-przerywa ciszę między nami. 
-Dziękuję Ci siostrzyczko. Co ja bym bez ciebie zrobił? 
-Oj wolę sobie nie wyobrażać!-macha rękami i obie z Tini zaczynają chichotać.
-Oj tam!-odpowiadam. 
-Faceci nie potrafią walczyć o swoje.-O nie tego już za wiele, to moja kochana siostrzyczka, ale ona uwielbia mnie denerwować. 
-Tak uważasz? Ok, a więc nie muszę Ci mówić, że...-przerywa mi z nadzieją w głosie;
-Co?! Co się stało?!-jej mina jest bezcenna. 
-Ruggero czeka na ciebie w twojej ulubionej kawiarni.-Nie zdążyłem nawet dokończyć, a ona już był oddalona dziesiątkami metrów od nas.
-Powodzenia!-krzyknęliśmy z Tini na równo.
-Oby w końcu ten idiota się odważył.-odezwałem się.
-Nie martw się Mechi nastawi go do pionu. Jakkolwiek by to nie zabrzmiało.-Jeju kocham ją! Haha! 
-W to uwierzę.-odpowiedziałem i nareszcie złączyłem nasze usta w tym upragnionym pocałunku.


Rugg 

Zerkając co chwilę na zegarek myślałem, że nie usiedzę i wybiegnę z tej kawiarenki. Niestety! To niemożliwe, bo w rogu przy stoliku siedzą moi cudowni przyjaciele. Samu i Facu. Przywlekli mnie tutaj siłą. Ze mną we dwójkę dali radę, ciekawe jak uda zrobić im się to samo z Diego. Jednak te dwa głąby mają rację. Kocham Mechi i chcę, żeby o tym wiedziała, ale cholera jak to wszystko ubrać w słowa. Przyszła! O Jezu! Nie wytrzymam tej presji! Siedź idioto na dupie i zachowaj się jak facet! Powtarzałem sobie pod nosem. Machnąłem Mechi ręką, żeby mnie zobaczyła.
-Witaj!-odezwała się pierwsza, a ja dyskretnie zerknąłem na tych debili w rogu, a oni na równo odwalili ten swój trik z brwiami.
-Cześć! Usiądź.-wskazałem na krzesło.-Zamów to na co masz ochotę.-oznajmiłem, podając jej kartę menu, a ona kiwnęła głową. 
-Więc? Po co mnie tutaj sprowadziłeś?-I padło to pytanie, a mnie zaparło dech w piersiach. 
-No, bo... Em... Muszę Ci coś powiedzieć.
-Słucham?
-No, bo ja...-przez dłuższą chwilę siedziałem cicho, ale w końcu się odważyłem.-Cię Kocham!-Zdołała tylko wytrzeszczyć oczy i teraz ona kazała mi czekać, dając sobie chwilę do namysłu.
-Rugg... Ja...

***
Witam was misie moje! ;* Wiecie, że już 15.06, czyli dokładnie w poniedziałek minie 3 miesiące od kiedy jestem z wami na bloggerze. Z tej okazji, albo w niedzielę, albo w poniedziałek ukaże się kolejny rozdział.
Ja mam nadzieję, że ten się wam spodobał i czekam na miłe komentarze, bo jak wiecie są one dla mnie ogromną motywacją, a dla was to chwila, moment.
Pozdrawiam, Justaaa ♡  




6 komentarzy:

  1. Hejka genialny rozdział
    Pozdrawiam Marcela

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny rozdział :*
    Bardzo ci dziękuje za dedyk :)
    Jesteś kochana <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny, cudowny! Boski, genialny! Fenomenalny, świetny! <3 I jeszcze milion innych, pozytywnych rzecz jasna określeń! :3
    Kocham twoje opowiadanie! Jest takie... magiczne!
    Świetnie się je czyta! A po skończeniu rozdziału... Ma się ochotę na więcej! <3
    Po prostu jesteś zdolna i tyle! Nic w tym dziwnego! :D
    Już nie mogę doczekać się kolejnego!
    Napisz go z prędkością światła, bo ja już chcę przeczytać! <3
    Pozdrawiam i weny życzę! ^^

    http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/
    http://no-espero-amor-ni-odio-oneshots.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Same słoodkości ;* Nasza Tini i Jorge nie wytrzymali bez siebie aż dzień ! :o
    Rugg, no w końcu się odważył ! Coś czuje, że Mechi zaraz bedzie skakać do sufitu !!! :)
    Aajj co ta miłość robi z ludźmi <3
    Podoba mi się relacja między Mechi i Jorge, zrobią dla sb wszystko - dobre rodzeństwo *-*
    Szybko się ta sprawa z Andresem i Larą wyjaśniła, no ale co za skandal ! Na stos z nimi ! Ale zastanawiam się czy oni dadzą naszym "gołąbeczkom" spokój ? Czy tak łatwo się nie poddadzą ?
    😘👍👌👏 Czekam na nexta kochana, buźka ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Wiesz, że Twój rozdział jest świetny? A opowiadanie, to po prostu słowami nie da się opisać :D
    Uwielbiam relację pomiędzy Jorge a Mechi <3 Świetne rodzeństwo :)
    Bardzo niecierpliwie czekam na nexta.

    Wpadnij:
    http://siendo-lo-que-soy1.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy