środa, 3 czerwca 2015

Rozdział 13:"Wszystko zniszczyłeś!"


"Naj­gor­szym więzieniem jest przeszłość."  

Rozdział dedykuję Zuzannie Klimek! Dziękuję, że zawsze starasz się komentować mojego bloga i jesteś moją wierną czytelniczką! ;* Duuużo loffków Zuzełku! ❤ Miłej lekturki skarbie. ;**

Tini 

Obudziłam się o 5:00 i cały czas leżę w łóżku rozmyślając nad moim dzisiejszym spotkaniem z całkowicie nieznajomą mi osobą. Nie mam pojęcia dlaczego rozsądek powtarza mi Idź tam!, zaś serce mówi Nie próbuj! To cię zrani.
Dziwne. Zawsze było na odwrót i nie ważne jaka to była sytuacja, rozsądek zawsze zwyciężał. Miał siłę przebicia. Cholera! Teraz też tak jest. Bitwę mojego serca z rozsądkiem przerwał drażniący mnie co ranek o tej samej godzinie, dźwięk budzika.
Dochodziła godzina 7:00, więc do pokoju weszła Olga, która od czasu wypadku jest u mnie w pokoju co rano. Sama nie dam rady wstać z łóżka, ubrać się czy też pójść pod prysznic. To boli. Niestety to ból psychiczny, chociaż czasem wolałabym, aby był jednak fizyczny. 
Tini! Dosyć! Nie rób z siebie kaleki! Czyżby rozsądek? Ma rację. Zaprzysięgłam sobie, że będę walczyć. 
~
-Maleńka co chcesz dziś na siebie ubrać? Jest dość duszno, więc może coś zwiewnego?- zapytała Olga, cały czas szukając czegoś w mojej szufladzie. Ona zawsze poprawia mi humor. Jest dla mnie jak mama.
-Tak. Może być moja miętowa spódniczka, biała przewiewna koszula i ukochane pantofelki.- odpowiadam. 
-Tinitko o którą koszulę ci chodzi? Masz ich tu miliardy.- pada kolejne pytanie, a ja nie mogę powstrzymać się od śmiechu, gdy Olga wykopuje każdą po kolei, a tym samym zasypuje się stertą moich ciuchów.
-Haha! Olga ta z czarnym kołnierzykiem, jest tylko jedna taka.- mówię, nie mogąc przestać chichotać.
-Dobra ciuchy gotowe! Jedziemy pod prysznic.- mówi i łapie rączki wózka, wioząc mnie w stronę łazienki, która od tej pory jest przystosowana do mnie mojego wózka.
~
Po skończeniu porannych czynności Ramallo znosi mnie na dół i tam kładzie na drugim wózku. Tak teraz jest ich dwa. 
Siadam Podjeżdżam wózkiem pod stół i nim się spostrzegam przy stole jest już mój tata.
-Jak się spało?- pyta. 
-Nawet dobrze. Każdej nocy coraz lepiej.- odpowiadam i wymuszam sztuczny uśmiech nie chcąc go martwić.
-Cieszę się! Tak więc smacznego.- życzy i zajmuje się spożywaniem posiłku.
-Wzajemnie!- odpowiadam i znów ten sztuczny uśmiech, który w stanie jest zakryć każdy mój zły humor. Dzwonek! Uff. 
-Ja otworzę!- krzyczy Olga i chwilę później słyszę:
-Dzień dobry! Przyszedłem po Martinę.- Tak to on. Wszędzie poznam jego cudowny głos. Jest jak melodia dla moich uszu. Podobnie jak jego oczy i uśmiech są lekarstwem na wszystko, a ten jego nieziemski zapach jest wisienką na torcie dla mojego nosa. Kocham w nim wszystko. 
-Tinita! Jorge po ciebie! 
-Moment!- wykrzykuję, by mieć czas pożegnać się z moim tatą. 
-Pa córeczko! Uważaj na siebie i miłego dnia życzę.- całuje moje czoło. 
-I wzajemnie tato!- odpowiadam i kieruję się w stronę drzwi wyjściowych.

Jorge 

-Witaj skarbie!- zaczynam widząc moją księżniczkę. Nie wiem dlaczego, ale ona z każdym dniem staje się piękniejsza. Tak ją kocham. 
-Cześć!- gdy jest już obok daję jej lekkiego buziaka w usta, którego ona pogłębia i nie chce wypuścić mnie z ramion. Podoba mi się to. Nie mam zamiaru jej przerywać. 
-Tak się stęskniłaś?- pytam żartobliwie, gdy już wypuściła mnie ze swoich objeć. 
-Ogromnie!- odpowiada z iskierkami w oczach. To takie piękne. 
-Heh. Idziemy?- zadaję pytanie i rękom wskazuję drogę. 
-Z tobą? Nawet na koniec świata!
-Podoba mi się! 
~
Doszliśmy do szkoły w szóstkę, ponieważ po drodze spotkaliśmy Facu z Albą i Samu z Cande. Niestety brakowało jeszcze Diego z Lodo i Rugga z Mechi, ale ci debile to mięczaki. 
Nie wiem kiedy w końcu uda im się zagadać w inny sposób do Lodo i Mechi niż tylko po przyjacielsku.
~
Lekcje mijały niesamowicie szybko. Na szczęście dzisiaj w szkole nie pojawiła się ta flądra(od aut. Stephie), może już ja przymknęli. Pan German to załatwi. Ten człowiek jest potężny, szczególnie gdy chodzi o jego rodzinę i to w dodatku córkę. Czasem sam się go boję. Jest znany w całej Ameryce Południowej i Północnej, a nawet w Europie, wszędzie ma wtyki. Podziwiam go za to do czego doszedł mimo, że jest z domu dziecka. 

Facu 

-Samu trzeba coś zrobić!- zagaduję przyjaciela na lekcji. 
-Ale o co ci znowu chodzi? 
-No, bo gadałem wczoraj z Albą i opowiedziała mi jak bardzo Lodo i Mechi cierpią z powodu tych dwóch ciołków.
-Facu ja wiem, to są nasze przyjaciółki, są dla nas jak siostry, ale to raczej ich prywatne sprawy.- odpowiada mi dość stanowczo. 
-Widzę, że z ciebie też mięczak.- nagaduję go. Wiem, że to zadziała. Znam go. 
-Ej ej! Bez takich! Co chcesz zrobić?- Mam go. Nie trzeba było długo błagać.
-No więc po prostu nagadujmy ich tak jak ja przed momentem ciebie. Męskie ego jest tak wielkie, że prędzej czy później zdają sobie sprawę z tego co robią.- sprecyzowałem.
-Dobra no niech ci będzie.- Znowu wygrałem! 
-Gambande! Nascimiento! Cisza!- Jak ja nienawidzę babki od matematyki.

Cande 

-Co oni kombinują?- pytam Albę spoglądając na chłopaków. 
-Nie mam pojęcia. Oby nie było kłopotów.- odpowiada.
~
No nie wytrzymam! Stoję na korytarzu, a Samu cały czas zacięcie dyskutuje z Facu. Niestety ciekawość zwycięża. 
-Co wy tutaj kombinujecie?- postanawiam zadać im nurtujące mnie pytanie.9 
-O kochanie! Nie nic... e....- jąka się. Znam go! Będą kłamać. 
-Gadamy tylko sobotniej imprezie.- jak zwykle wyręcza go Facu. 
-Dobra! Dobra! Już ja znam te wasze numery. Nie chce powiedzieć to nie, ale w takim razie możecie nie odzywać się do mnie i do Alby.- odwracam się na pięcie i powoli odchodzę czując się zwyciężczyniom, a w oddali słyszę jeszcze ich głosy;
-Stary zawaliliśmy sprawę!
-Chcieliśmy dobrze, a jak zwykle wyszło inaczej. 

Tini 

Lekcje się skończyły, dochodzi godzina 15:30, a o 16:00 muszę być w parku. Powoli kieruję się w stronę wyjścia w nadziei, że nie spotkam Jorge'a. 
-Kochanie dokąd się wybierasz bezemnie?- Niech to szlag! 
-Em... No... Mam jeszcze parę spraw do załatwienia.- odpowiadam jąkając się. Oby nie wyczuł stresu.
-Dasz radę sama?- pyta zdziwiony. 
-Oczywiście! To, że jestem na wózku nie oznacza, że nie potrafię być niezależna.- Ups. Chyba poczuł, że ciut mnie zdyskryminował.
-Zrozumiałe! Nie przeczę!- podniósł ręce w geście obronnym.
-Więc będę już lecieć.
-To ja wrócę dziś z chłopakami, a później do ciebie wpadnę. Kocham cię. Pa.- lekko pocałował mnie w usta.
-Ja też. Do zobaczenia.- odpowiadam i się oddalam.
~
Jest dokładnie godzina 15:55, jestem w parku i czekam na nieznajomą osobę, której nijak nie wiem jak rozpoznać.
Nagle widzę niską brunetkę kierującą się w moją stronę. Chyba zauważyła, że nie wiem zbytnio o co chodzi, więc machnęła mi ręką, że to ona. 
-Witaj! Ty jesteś Violetta?- zaczyna, a ja od razu zauważam ten uśmieszek. 
-Cześć! Tak to ja.- odpowiadam. 
-Andres nie wspominał, że jesteś na wózku.- Zaraz. Zaraz. Andres to ten przyjaciel Jorge'a. O co chodzi? 
-My się nie znamy, więc on nie mógł o tym wiedzieć.- uświadamiam jej.-Ale może przejdźmy do rzeczy. Co chciałaś powiedzieć mi na temat mojego chłopaka? 
-Tak więc. Ja, Jorge i Andres przyjaźniliśmy się zanim wy wszyscy się pojawiliście.  
Andres mieszkał z Jorge, ponieważ jego rodzice zginęli w wypadku, a ja byłam dla nich jak siostra. Gdy Jorge zaczął dorastać, jak każdemu chłopakowi w jego wieku zaczynały podobać się dziewczyn, jednak nie był gotowy jeszcze na poważny związek. Wiązał się z dziewczynami, które miały znanych i zamożnych rodziców, którzy pomagali mu się wybić w jego karierze na motocrosie. Jedna dziewczyna popełniła przez niego samobójstwo, po którym on z tym skończył, ale teraz usłyszałam o tobie i twoim tacie, więc pomyślałam, że muszę cię ostrzec. Tyle.- opowiedziała mi, a ja nie wiedziałam co powiedzieć. Serce strasznie zaczęło mnie kłuć. Dlaczego? Dlaczego on mi to robi? 
Dziewczyna odeszła, chyba że zrozumiała, że chcę zostać sama. Siedziałam tak i siedziałam cały czas zastanawiając się Dlaczego?, a w niektórych momentach po moich policzkach spływały gorące łzy. 
~

-Martina! Co ty tutaj robisz o tej porze?- To Jorge. Przykucnął sobie obok mnie, a ja odwróciłam głowę w drugą stronę.
-Odejdź proszę.- powiedziałam przez łzy. 
-Ej skarbie co jest?- pyta i łapie mnie za brodę lekko przekręcając moją głowę w jego stronę, wtedy wybucham.
-Nie dotykaj mnie! Dlaczego mi to robisz?- pytam i patrzę mu głęboko w oczy. Co widzę? Widzę w nich ból? Tak to chyba ból, ale dlaczego skoro zależy mu tylko na sławie i kasie mojego ojca. 
-Tini. O co chodzi? Nie rozumiem.- mówi z zaciśniętym gardłem. Będzie płakać? Nic mu to nie da. Ja też przez niego płaczę.
-Już wszystko wiem! Wiem co robiłeś tym dziewczynom, bo zależało ci na sławie ich rodziców i wiem o tej, która popełniła przez ciebie samobójstwo!- wykrzyczałam.
-Co?!- pogubił się. Zachowuje się jakby nie rozumiał o czym mówię. 
-Po prostu... Wszystko zniszczyłeś!

***
Witam! No i już po wycieczce. Było pięknie, a teraz łapcie rozdzialik. Mam nadzieje, że wybaczycie mi to co zrobiłam, ale u mnie musi się coś dziać.;** Tak czy siak mam nadzieje, że się wam spodoba! ❤ Czekam na miłe komentarze, a za niedługo kolejny rozdział.
Przepraszam za jakiekolwiek błędy ;)) Pozdrawiam! ;** 









8 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. Jak miło! Zajęłaś miejsce tylko dla mnie! :* Kochana! ^^
      Rozdział oczywiście jest genialny! ^^ Cudny! <3
      Mam nadzieję, że ten głupi Andres i jego kumpela odwalą się od Jorge! Jakoś nie wierzę w tą całą historię z córkami bogatych biznesmenów i samobójstwem... BZDURY! <3
      Hah... Facu i Samu! Geniusze! ^^ W końcu kiedyś Rugg i Diego muszą się odważyć! :3 A Cande i Alba obrażone... Jakby wiedziały o co chodzi, same pomogłyby w połączeniu Dievici i Ruggchi! ^^
      Ten rozdział jest genialny kochana! Chcę kolejny! Jak najszybciej! Z prędkością światła! W tej godzinie! W tej minucie! W tej sekundzie! <3
      Kocham, kocham, kocham! :*

      Usuń
  2. Juuuustynko kochana :* dziękuję za dedykację, czuję się zaszczycona :3 A co do rozdziału to Tini ma dwa wózki ? No ful wypas. Olga to dobra kobieta zawsze była przy Tiniuśce :) Ale przez co Martina się tak gorączkuje, przecież ta "nieznajoma" powiedziała wyraźnie, że z tym skończył. Dziewczyna popełniła przez niego samobujstwo = trauma do końca życia. Po co miałby do tego wracać! (chociaż to troche dziwne pojawia się Andres i BUM taka bomba, i wszystko eksploduje) No czekam, czekam na wyjaśnienia i ciąg dalszy ! Jeszcze raz thx za dedyk. Buźka :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej dziś dopiero odkryłam twój blog i bardzo mi się spodobał więc czekam na rozdział.
    Pozdrawiam Marcela
    Ps. Jak lubisz opowiadania o HP to zapraszam na mojego bloga huncwotko.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam cię kochana :)

    Zauważyłam twój komentarz w zakładce :3
    Podoba mi się strasznie ten rozdział
    Chyba kiedyś twój blog widziałam :)
    Jak mi się uda będę odwiedzać go częściej :*

    Papapap :D

    OdpowiedzUsuń
  5. wbijam 6 dni po opublikowaniu rozdziału
    napisałabym że to mój rekord ale już taki pobiłam
    nie spodziewaj się jednak mega długaśnego komcia bo padam na twarz
    tak wiem może to trochę dziwne bo dopiero po 16 ale nie wiem czemu ból pleców z każdą chwilą się nasila a ja nie wiem co mam robić
    Jednak nie przyszłam się tu użalać bo jak już pisałam mam do tego bloga o mnie
    często się powtarzam ale mniejsza o to
    no nie powiem Tiniś to ma się dobrze dwa wózki Łoooł
    Z tej Olgi to naprawdę przemiła osoba
    Co do tej dziewczyny to mam mieszane uczucia
    coś mi podpowiada że ona współpracuje z Andreasem
    ale znając mnie to co wymyślił mój mózg to nieprawda bo on zawsze się myli
    szczerze to współczuję Facu i Samu oni chcą tylko dobrze a tak wyszło że ich dziewczyny się obraziły no nic
    co zrobić
    ktoś w końcu musimy coś uświadomić tym dwóm ślepotom ( czyt. Rugg i Diego)
    ja będę się już żegnać bo uwaga uwaga:
    1.muszę dokończyć shota
    2. napisać ze dwa rozdziały na zapas aby moja koleżanka miała co opublikować jak mnie nie będzie przez 5 dni gdy będę na wycieczce
    3. muszę napisać recenzję książki
    4. i filmu
    5. i czekam mnie jeszcze opracowanie piosenki
    6. no i napisanie notki jak mi minął dzień
    Więc jeszcze dużo pracy przede mną
    a ból ni ustaje
    a do ciebie też mam prośbę??
    nie wiem czy będzie to można tak nazwać bo to rozkaz
    SKORO LEŃ ZWANY PATRYCJĄ SKOMENTOWAŁ JAKIŚ ROZDZIAŁ TO OZNACZA TO ŻE OSOBA KTÓRĄ ZASZCZYCIŁ SWOIM KOMCIEM MUSI DODAĆ JAK NAJSZYBCIEJ ROZDZIAŁ BO CHĘCI DO PISANIA KOMA SZYBKO ZNIKAJĄ
    TAK WIĘC JA MAM WYZNACZONE ZADANIA I TY TERAZ TEŻ
    ja się żegnam misiaczku i życzę weny
    mam nadzieję do następnego rozdziału który mam nadzieję dodasz jak najszybciej <333

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy