piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 9 - Sms


Zostawcie po sobie ślad, to dla mnie motywacja. 


Moje sumienie nie daje mi żyć po tym co się stało. To nie powinno mieć miejsca. Jesteśmy okropnie niesprawiedliwi w stosunku do Francesci. Dziękuję Bogu, że Anne nam dzisiaj przerwała, szkoda tylko, że to ja i Leon nie potrafiliśmy tego zatrzymać.
Cały czas mówię, że musimy o tym wszystkim zapomnieć, ale to nie działa. Gdy tylko go widzę, moje zmysły wariują. Ona działa na mnie jak narkotyk, pobudzająco i uzależniająco.
Na dodatek, jakby tego było mało, ciocia Leona robi dzisiaj uroczystą kolację, na którą przyjdzie jej przyjaciółka z mężem i córką w wieku moim i Francesci.
Postanowiłam, że włożę na siebie czarną sukienkę do połowy ud od Chanel i czarne szpilki od Sarkany. Cały zestaw uzupełnia srebrna kolia wysadzana diamentami.
Już ubrana siadam przy toaletce i robię mocniejszy makijaż, niż na co dzień, który podkreślam krwisto czerwoną szminką, a włosy rozpuszczam i stawiam na lekkie loki.
Gdy uznaję, że efekt końcowy mnie zadowala, powolnym krokiem kieruję się do salonu.
Jednak po chwili uznaję to za zły wybór, ponieważ znów jestem sam na sam z Verdasem.
- Będziesz mnie teraz unikać? - Zatrzymuje mnie, gdy próbuję przedostać się do jadalni.
- Gdzie twoja ciocia i Francesca? - Próbuję zmienić temat. Odwracam od niego wzrok. Jak na niego spojrzę to zmięknę.
- Jeszcze się szykują, a ty nie odpowiedziałaś na moje pytanie. - Cholera. Myślałam, że mi się udało.
- Nie sądzisz, że to co robiliśmy dzisiaj było niesprawiedliwe w stosunku do pewnej osoby? - Zadaję pytanie i stawiam sprawę jasno.
- Masz rację, było. - Przytakuje mi. - Masz zamiar znów o tym z a p o m n i e ć? - Z irytacją w głosie, kładzie nacisk na ostatnim słowie, jakby wiedział, że to niemożliwe.
- A masz jakiś inny pomysł? - Znowu odpowiadam mu pytaniem.
- Nie, ale jestem pewien, że o tym nie zapomnę. Nie da się, choćbym nie wiem jak bardzo tego chciał. - Do teraz myślałam, że to dla niego zabawa. Grubo się myliłam.
- Leon - siadam obok niego na sofie i łapię twarz w dłonie. W jego oczach widzę smutek. - Nie widzę innego wyjścia.
- Ale... - stara się mi przerwać.
- Nie ma żadnego ale. Po prostu Francesca, to wspaniała osoba. Nie możemy jej tego zrobić. - Po moim policzku spływa pojedyncza łza, jednak szatyn tego nie zauważa, więc szybko ją ścieram.
- Nigdy nie wierzyłem w nieodwzajemnioną miłość. - Zaczyna.
- Co masz na myśli? - Ponaglam, bo słyszę, że z góry schodzi Anne z włoszką.
- Ja nie kocham Fran, więc ona nie może kochać mnie. Zawsze wierzyłem w to, że miłość jest wtedy, kiedy obie osoby się kochają. To było dla mnie zauroczenie. - Kończy, pewny swoich słów.
- Nawet jeśli tak jest, to dla niej może, to być o wiele większe zauroczenie. Za jakiś czas ona też to zrozumie, a wtedy ty znajdziesz swoją ukochaną. Nie możemy ranić człowieka, naszymi kaprysami. - Mówię równie pewnie.
- Więc dla ciebie to był tylko kaprys? - Zawstydzona, siedzę cicho. Nie tak miało to wyglądać. - Violetta, proszę odpowiedz - nadal siedzę cicho. - Jeżeli odpowiesz tak, to już na zawsze o tym zapomnimy i pozostaniemy w relacji,  przyjaciele z pracy. - Chciałabym, ale mojemu sercu to nie pasuje.
- T... tak Leon. To była tylko chwila, w której rozsądek gdzieś znikł - jednak serce tego pragnęło.
- Rozumiem - rzuca.- Od tej chwili jedynie znajomi z pracy.- To tak bardzo boli, ale mimo to wymuszam lekki uśmiech. Już wiem na czym stoję. Będzie mi łatwiej.
Co ja plotę? Z myślą, że nie mogę się do niego zbliżyć, nie mogę go poczuć, nie mogę pocałować, będzie jeszcze gorzej.
Chciałam coś jeszcze powiedzieć, ale zauważyłam jego ciocię i Francesce na schodach. Obie wyglądały równie zniewalająco.
Gdy pokonały już wszystkie stopnie, zadzwonił dzwonek.
Brunetka przylgnęła do boku szatyna, - jakby chciała pokazać wszystkim, że on jest jej własnością - a kobieta skierowała się do potężnych dębowych drzwi.
- Witajcie kochani. Wejdźcie! Zapraszam. - Po chwili, goście byli już z nami w salonie.
- Dzień dobry. - Zaczęliśmy na równi.
- Anne - pełna dumy, starszawa brunetka, zwróciła się do cioci Leona. - Cóż to za uroczy młodzieńcy? - Uroczy? Jak mamy odebrać to słowo, kiedy mamy po ponad dwadzieścia lat. Nieubłagalnie zbliżamy się do wieku średniego.
- Katylin, - tak właśnie nazywała się przyjaciółka Anne, - Emmo, Edwardzie - a tak córka i mąż, Katylin - poznajcie. Oto mój siostrzeniec, a zarazem chrześniak, Leon Verdas. - Wypowiedziała, to zdanie z pełną dumą i wskazała na mężczyznę, od którego wzroku nie odrywały dzisiaj dwie brunetki.
Szatyn najpierw ucałował dłonie kobiet, a następnie uścisnął dłoń mężczyzny.
- To jego partnerka, Francesca Cauviglia. - Partnerka? Nie chciałbym otrzymać takiego tytułu, tylko przez wzgląd na to iż przynależę do osobnika płci przeciwnej oraz brzydkiej.
Dziewczyna z pełną klasą, przywitała się z wszystkimi, teraz kolej na mnie.
Anne już chciał kontynuuować, ale jej przerwałam.
- Violetta Castillo, przyjaciółka Leona i Francesci. - Uścisnęłam dłoń każdemu z osobna. 

Cała kolacja minęła w obojętnej dla mnie atmosferze, ponieważ cały czas miałam wrażenie, że z a m o ż n i, - jak my wszyscy tutaj - którzy cały czas podkreślali swoją pozycję, przyjaciele Anne jak i ich córka, próbowali udowodnić mi i włoszce, że Leon należy do Emmy. Choć wcale tak nie było, a szatyna, to wyraźnie irytowało.
Podjęłam jednak decyzję, że nie będę zadręczać się tymi próżnymi istotami, bo już nigdy więcej ich nie zobaczę(tak jak Emma, Leona).
Wyczerpana, udałam się więc do sypialni, gdzie przebrałam się tylko do piżamy, zmyłam makijaż i poległam na łóżku. Nie miałam już siły na prysznic. Zrobię, to rano.
Gdy już jedną nogą byłam w krainie snów, zadzwonił mój iPhone.
Niechętnie po niego sięgnęłam i nie patrząc na ekran, po prostu odebrałam.
- Halo? - Odezwałam się, leżąc twarzą w poduszkach. Nie miałam teraz ochoty na żadną rozmowę.
- Violetto Martino Castillo.
- Tato? - Natychmiast poderwałam się z łóżka. Cholera. Zapomniałam do nich zadzwonić po tym całym zdarzeniu z Tomasem.
- Co się dzieje? Tomas wrócił bez ciebie. Wyprowadził się. Ty nie wracasz. Nie dzwonisz. Co mamy sobie z mamą o tym myśleć? Leon się tam tobą przynajmniej opiekuje? - Nie dał mi dojść do słowa. Troskliwy, kochany staruszek.
- Jak wrócę, to wszystko wam opowiem. Nie martwcie się - zapewniłam.
- Teraz już wiem. - Barwa jego głosu się polepszyła. Już nie była taka poważna i stonowana.
- Dobra tatuś, będę kończyć...
- Już? - Nie dał mi skończyć.
- Jesteśmy w innej strefie czasowej tato. Ja umieram ze zmęczenia. - W moim głosie dało się wyczuć irytację.
- Na śmierć o tym zapomniałem. W takim razie idź spać, bo matka mnie zabije. - Uwiebiam jak wpada w panikę, będąc w strachu przed mamą. - Dobranoc skarbie.
- Tato! - Krzyknęłam.
- Tak?
- Przebukujesz mi bilet na pojutrze? - Przypomniałam sobie. Chcę już wrócić do domu i nie męczyć się z Verdasem. Boję się, że zrobimy coś głupiego.
- Jasne słonko, a teraz idź spać i się wyśpij - rozkazał.
- Dobranoc tatuś. Kocham cię. 
- Ja najbardziej. Dobranoc słonko. - Zrobiło mi się cieplej na sercu.
Gdy chciałam odłożyć telefon, zauważyłam, że mam nieodebranego smsa.
Nadawca to Tomas, niepewnie otworzyłam wiadomość.

No witaj mała. Myślisz, że tak łatwo się mnie pozbędziesz? Mylisz się. W końcu jestem twoim mężem. Czekam na twój powrót i całuję. T. 

Te pięć zdań wzbudziło we mnie odrazę i strach.
W jednej chwili pojęłam, że on nie odpuści tak łatwo i nie da mi od tak rozwodu.
Będę miała z nim tak przechlapane jak Francesca. Tyle, że ona nie była jego dziewczyną, a tym bardziej żoną.

***
Hejoo! 
W końcu mam wystarczająco silny internet, żeby dodać nowy rozdział ;))
Więc oddaję w wasze ręce kolejny ;* 
Nie będę się rozpisywać, mam tylko nadzieję, że i ten się Wam spodoba!
CHCIAŁAM JESZCZE DODAĆ, ŻE POD TYM ROZDZIAŁEM ZAJMUJĘ MIEJSCA DLA TYCH, KTÓRZY POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM SKOMENTOWALI W ZAJĘTYCH MIEJSCACH!!!
Bajoo! ❤ 

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. #PierwszeMiejsceDlaHopeJestemWNiebie♥
      #HopeObecna! ♥
      Jak zwykle z resztą ;d Ja to jestem wszędzie normalnie ;p Czasami to aż przesadzam, ale powiedzmy, że nic takiego nie ma miejsca ^^

      Rozdział cudowny normalnie, aż przeszłaś samą siebie ;d Chyba ^^ Znaczy, co ja tam wiem... Ale tak.

      Violka do ku*wy jasnej, czy ty chociaż raz możesz pomyśleć o sobie, a nie o tym co pomyśli Francesca?! Przecież Verdas jej nie kocha, a co znaczy że kocha CIEBIE.

      #GłupiaDziewoja!

      Tak, bo najlepiej powiedzieć Zapomnijmy Leonie, bo ja cię nie kocham, tylko okłamuję się, bo jestem głupia jak but i nie potrafię nic zrozumieć! Taaak... Jestem milutka i grzeczna jak aniołek normalnie xD


      Francesca: Verdas! Nie kocham cię, ty podły przystojniaku!
      Leon: Cudownie! Idę do Violki!
      Francesca: A idź idź! Nawet małpa ma więcej inteligencji od niej!
      Leon: Prawda to.


      Hope już powoli odbija, co widać na załączonym obrazku ;d No ale mam nadzieję, że nie zgłupiejesz przez ten komentarz xD

      Głupia dziewoja razy dwa przez osiem xD

      Ta cała Emily zaczyna mnie wkurzać. Co z tego, ze przyszła tylko na chwilę. WARA OD VERDASA!! On jest mój, bo Fiolka jest głupia,a tej czarnej nie kocha ♥

      Idę, bo mi się coś serio dzieje ;d

      Do następnego :*

      Hope

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. No to wbijam. Jest 1 w nocy, a ja ślęcze na telefonie. Ciekawe zajecie dla Królika!
      Idę się pociąć marchewką! Serio!
      Violka czyś ty na głowę upadła?
      Kobieto w głowie Ci się poprzestawiało chyba!
      Lajon zawiedziony tym, co powiedziała.
      Cóż się dziwić, w końcu się zakochał.
      Nie kocha Fran.
      Tomas wrócił do domu. Tatusiek dzwoni, bo nie wie o co chodzi.
      Tomas pisze do Violki SMS.
      Cholerny dupek! Niech spada na drzewo prostować banany!
      Tam jest jego miejsce!
      W co ta Fiolka się wpakowała!
      Zajebisty rozdział!
      Fajnie, że dodalas!
      Czekam na next :-)
      Pozdrawiam Królik!
      Buziaczki :* ❤

      Usuń
  3. Odpowiedzi
    1. Hej! Wrócę wieczorem ;-)
      Nitka

      Usuń
    2. Jednak się nie udało :/ Jestem teraz :)
      Rozdział świetny, cudowny itd. xD
      Tomas nadal jest dupkiem debilem itp. :D
      Fiolka ma z nim przerąbane. Btw to czm ona chce zapominać o tym co zrobiła z Leonem. Znowu... To nie ma sensu 8) Teraz mu powiedziała, że to tylko zabawa i co on zrobi? Poleci do Fran i się oświadczy, bo Vi dała mu kosza? O nie! Chłopak ma walczyć o kobietę swojego życia!
      Nagadałam się :p
      Krótko, wiem :(
      Buziaki :*
      /Nitka

      Usuń
  4. Świetny! Czekam na nexta 😉

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny! Czekam na nexta 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. C.u.d.o :) Piszesz świetnie :)
    Zapraszam do siebie :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy