piątek, 24 kwietnia 2015

Rozdział 10

Tini

Obudziłam się, popatrzyłam na zegar wiszący na białej ponurej ścianie. Była godzina 8:00, wstałam dziś dość wcześnie. Jestem podekscytowana, bo dzisiaj moje urodziny i wracam do domu, ale moja ogromna radość gaśnie, gdy tylko pomyśle o tym, że nie mogę chodzić. Lecz to tylko chwilowe, bo zaraz uświadamiam sobie, że muszę walczyć. Tak na przemyśleniach minęły mi 2 godziny w międzyczasie przez pokój przemknęły pielęgniarki, aby podać mi śniadanie oraz leki.
Usłyszałam pukanie do drzwi, które lekko się uchyliły, a w nich pojawił się mój tato.
-Witaj córeczko!-powiedział z entuzjazmem. Myślałam, że zaraz zaśpiewa mi piosenkę urodzinową i wręczy prezent, tak jak to robił zawsze, ale on nic. Zapomniał? Jak to? W jednej chwili mój cały zapał znikł.
-To co wracamy do domu?-zapytał.
-Tak.-odpowiedziałam tylko. Na szczęście pielęgniarki zdążyły pomóc mi się już ubrać. Do pokoju wszedł lekarz:
-Zabieramy Pannę Stoessel?-zaczął.
-Nareszcie!
-Widzę, że jest pan bardzo szczęśliwy. Tutaj mam wypis.-podał mojemu ojcu białą teczkę.
-Dziękuję za wszystko!-tata uścisnął dłoń lekarzowi.
-To nasza praca.-do pokoju weszła pielęgniarka, wwożąc wózek na którym od dzisiaj miałam jeździć. Widząc go oraz wiedząc, że tata zapomniał o urodzinach nie miałam siły się uśmiechać. Tata posadził mnie na wózku, wziął moje rzeczy i zabrał mnie do samochodu. Całą drogę nie zamieniliśmy nawet słowa,  chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim pokoju. Gdy byliśmy już przed domem, tata niepewnie otworzył drzwi i nagle wszyscy zaczęli krzyczeć:"Niespodzianka! Witaj z powrotem!". Łzy same pchały mi się do oczu. Cały dom wewnątrz był ozdobiony, byli w nim wszyscy moi przyjaciele, Jorge, Angie, Olga, Ramallo, no i tata, którego oskarżyłam bezpodstawnie.
Zaczęło się wręczanie prezentów i składanie życzeń.

Jorge

-Słucham Jorge?-zaczęła Tini. Wszyscy złożyli już jej życzenia, kolej na mnie, byłem ostatni.
-No więc tak. Kochanie życzę tobie wszystkiego co najlepsze, żebyś się nie poddawała i szybko wróciła do zdrowia, żebyś kochała mnie na zawsze, żebyś była taka jaka jesteś oraz spełnienia marzeń skarbie! Kocham cię słonko!-zakończyłem i pocałowałem Tini, a impreza się rozpoczęła. Nikt nie zwracał uwagi na to, że Tini jest na wózku, nawet ona sama. Jest taka silna! Jestem z niej tak bardzo dumny!
-Jestem zmęczona.-Martina szepnęła mi do ucha, więc ja zabrałem ją do pokoju, ułożyłem w łóżku, a ona zasnęła w mgnieniu oka jak śpiąca królewna. Ucałowałem ją w czoło i zszedłem na dół, ale impreza nie trwała już długo, bo bez Tini to nie to samo i wszyscy udali się do domu.

Lodo

Idziemy z Cande, Mechi i Albą po Tini, bo dziś szkoła, a nasza przyjaciółka chce normalnie funkcjonować.
-Dzień dobry Olgo!-zaczęłyśmy na równo.
-Dzień dobry! Zaraz przyprowadzę Maritnę.-powiedziała i weszła do domu, ale już po chwili była z powrotem z naszą Tini.
-No to idziemy!-pogoniła nas Mechi, a Martina sama chciała prowadzić wózek, więc jej na to pozwoliłyśmy.
Po 10 minutach byłyśmy już pod szkołą, a tam Jorge od razu podbiegł do Tini, Samu do Cande, Facu do Alby, Rugg do Mechi, a Diego do mnie, aby się przywitać.

Mechi

Pierwsza lekcja minęła bardzo szybko, ale teraz niestety czas na wf. Mam nadzieję, że to nie będzie miało wpływu na dzisiejsze samopoczucie Tini. Ona zawsze bardzo lubiła wf. Na przerwie każdy poszedł gdzie indziej. Ja byłam z Ruggiem przed salą gimnastyczną, a zaraz po dzwonku zjawili się wszyscy.
Ja z dziewczynami poszłyśmy się przebrać i chłopcy również, a Tini czekała na nas przed salą. Gdy wyszłyśmy na równo z chłopakami i zobaczyliśmy z kim rozmawia Tini, to wszyscy byliśmy w szoku.

_____________________________________
Błagam przebaczcie mi tak długą nieobecność! :c
Usprawiedliwie się tym, że w tygodniu cały czas szkoła i nauka, a gdy miałam weekend to albo ja do kogoś, albo ktoś do mnie. Mam nadzieje, że rozumiecie, a ja jeszcze raz was przepraszam. Teraz już postaram się być systematyczna :**
Mam nadzeję, że ten rozdział wam podpasuje! :)) A z kim rozmawiała Tini? Tego dowiecie się już w kolejnym rozdziale. ❤


4 komentarze:

  1. AAA! <3 Super rozdział! ^^
    Biedna Tini... Oby niedługo wyzdrowiała! :3
    Jorgee... ty słodziaku! :*
    Ten rozdział jest boski! ^^
    Uwielbiam twojego bloga! <3
    Już nie mogę się doczekać kolejnego!
    Napisz go szybko! I zadedykuj mi! :3 Hihi! :*
    Czekam... Tik, tak...
    Przy okazji zapraszam do siebie:
    http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. No Tini w końcu w domciu !!!! Teraz będzie sie powoli przyzwyczajała. Supcio znowu Tini i Jorge mogą normalnie ze sobą przebywać <3 Kochani Kochani Kochani !!! I wgl. Hmm ciekawe o kogo chodzi ? No ale opuściłaś mi sie tu troszku krótszy rozdział niż normalnie ale co tam. I gdzie ten rozdział z dedykiem dla mnie kochana (żartuje) Buziaki ;* weeeeeeny !! <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy