piątek, 27 marca 2015

Rozdział 6:"Czas się dłuży..."

                                             Dedykuję ten rozdział Blair Blanco z bloga
                                                   "Rzeczywistość przeraża - Jortini"!♥

Cande

Słowa lekarza:
"Panna Stoessel jest w bardzo złym stanie. Uderzenie spowodowało rozległy wstrząs mózgu, złamanie kości czaszki oraz uszkodzenie kości ciemieniowej, powstał również obrzęk. Nie będę was oszukiwał... ta doba zadecyduje o jej życiu..."-powiedział najdelikatniej jak mógł.
Płakałyśmy i patrzyłyśmy na skulonego, rozklejającego się w kącie Jorge.
-Nie mogę w to uwierzyć! Parę godzin temu był taki szczęśliwy... on zna ją tylko 5 dni...-powiedziałam dziewczynom.
-Jestem jego siostrą. Jorge jeszcze nigdy się tak nie zachowywał... On kocha Tini bezgranicznie! Nie wiem co się z nim stanie jeśli Tini... no wiecie...-wydukała z zaciśniętym gardłem Mechi.
-Nie! Nie myślcie tak! Ona ma dla kogo żyć i da radę!-do pionu ustawiła nas Lodo, niech zrobi to też z Jorge.
-Ej dziewczyny trzeba powiadomić tatę Tini!-przypomniała nam Alba.
-On wyjechał teraz do Polski, ale jest Angie i to ją powiadomimy.-powiedziałam.
-Ja do niej zadzwonię!-krzyknęła i pobiegła do toalety Mechi. 

Angie

Tini już długo nie wraca. Mam dziwne przeczucia. Nagle dzwoni telefon;
-Dzień dobry! Z tej strony Mercedes Blanco.
-Witaj Mechi! Nie wiesz gdzie mogłabym znaleźć Tini?
-Właśnie w jej sprawie dzwonie...
-Co się stało?!
-Miała wypadek...
-To znaczy? Mechi mów szybko!!
-Zaczęła szarpać się ze Stephie i chciała jej się wyślizgnąć, ale potknęła się o jej nogi i upadając uderzyła głową o stolik, jest w bardzo złym stanie. Jesteśmy w najbliższym szpitalu! Nie pamiętam adresu...
-Już tam jadę!-rozłączyłam się przestraszona.
-Angie co się stało?!
-Tini miała wypadek! Leży w szpitalu! Jadę do niej!
-Nasze słoneczko?! Informuj nas o wszystkim!
-Dobrze! Paaa!
-Paaa!

Tini

Moja głowa! Matko! Czemu nie mogę otworzyć oczu?! Dziwnie się czuję, cały czas widzę światło przed oczami, ale nie chcę iść w jego stronę. Czuję, że jeszcze nie na mnie czas! Muszę walczyć! Mam dla kogo! Nagle słyszę jak ktoś wchodzi do sali, ale nie mogę nic zrobić, nie mogę otworzyć oczu, jestem całkiem sparaliżowana;
-Kochanie...-słyszę zapłakany głos Jorge.
-Może mnie nie słyszysz, ale ja wierze, że jednak tak! Przyszedłem powiedzieć tobie ile dla mnie znaczysz! Bez ciebie jestem nikim, jeśli ty umrzesz to ja chcę razem z tobą! Jesteś całym moim światem! Wiesz jak to jest kiedy najbardziej ukochana osoba na świecie cierpi? Walczy o życie? A ty nie możesz jej pomóc! Te cholerne uczucie bezradności! Oddałbym za ciebie życie! Chciałem ci również powiedzieć, że spotkałem tą jedyną czyli ciebie! Nie chcę żadnej innej rozumiesz?! Dlatego nawet choćbym nie wiedział jak, to nie pozwolę ci odejść! Kocham cię nad życie skarbie!-i wtedy po moim policzku spłynęła łza, a ja poczułam jak Jorge ściera mi ją swoim kciukiem, wtedy poczułam coś magicznego, takie miłe ciepło i wiem już, że muszę walczyć!
Jestem dla nich wszystkim, całym światem! Moje życie to również ich życie! Dasz radę Tini! Przeżyjesz! Dla Jorge, dla najlepszych przyjaciół, dla rodziny! Stać cię na to! Jesteś silna! Nic cię nie złamie!
-Tini...-znowu usłyszałam jego głos...
-Wiem, że mnie słyszysz! Czuję to! Teraz już widzisz, że musisz dla nas walczyć! Zrób to, jestem z tobą! Obiecuję, że jak wyzdrowiejesz już nikt nie zrobi ci krzywdy, już nikt cię nie zrani! Przysięgam na własne życie!

Jorge

Nie chcę jej opuszczać! Gdybym mógł to siedziałbym tu z moim skarbem do końca! Jednak na razie wiem, że nie opuszczę jej do czasu gdy dowiem się, że wszystko z nią w porządku i będę miał gwarancję, że nadal będę mógł dzielić z nią każdy dzień z mojego życia.
Przysnąłem sobie przy mojej Tini, jednak tylko na moment, bo do pokoju weszła zapłakana Angie.
-Matko...moja maleńka...-gdy zobaczyła Tini całkiem się rozkleiła.
-Angie ona da radę! Rozumiesz! Ona jest silną osobą! Da radę, dzięki naszej bezgranicznej miłości, którą okazujemy jej każdego dnia!-powiedziałem z zaciśniętym gardłem.
-Jorge, Tini nie mogła trafić lepiej! Siedzisz z nią tu cały czas?-zapytała.
-Jak na razie to tak i nie mam zamiaru się stąd nigdzie ruszać, więc nie proś mnie bym poszedł odpocząć.-od razu oznajmiłem.
-Nawet o tym nie pomyślałam!
-Czy tata Tini już wie?
-Tak dzwoniłam do niego. Przyleci jutro najbliższym samolotem.-powiedziała.
-Wyobrażam sobie co on teraz czuje nie mogąc być przy niej w tej najgorszej dla niej nocy...
-Jest mu ciężko... ale my będziemy tu z Tini całą noc, zatroszczymy się o nią!-odpowiedziała zdecydowanie.
-Dokładnie!-przyznałem rację.
Złapałem Tini za rękę i powiedziałem;"Kochanie za niedługo wrócę! Pójdę sprawdzić tylko jak mają się dziewczyny, a ty tutaj odpoczywaj i zbieraj siły na serial! Pamiętasz jeszcze o tym? Kocham cię!" i wyszedłem.
Za drzwiami na krzesłach siedzieli wtuleni w siebie; Samu z Cande, Facu z Albą, Rugg z Mechi i Diego z Lodo.
Kiwnąłem chłopakom, żeby do mnie podeszli.
-Co z Stephie?-zapytałem.
-Nie martw się o to! Jest już na komisariacie. My mamy nagrania z monitoringu i przekonaliśmy Macarenę, aby była naszym świadkiem przeciwko Stephie. Do zeznań przeciwko niej zadeklarowali się też kelner z kawiarni i para, która siedziała obok nas przy stoliku, o który uderzyła się Tini.-uspokoił mnie Rugg.
-Matko nie wiem jak wam dziękować!-powiedziałem ze łzami w oczach.
-Przestań! Zrobiłbyś dla nas do samo!-zaprotestował Diego.
-A ty jak się trzymasz?-zapytał Samu.
-Wiecie...-zacząłem pochylać głowę.
-Źle z nią... Ta noc będzie decydująca... Jak stanie się to najgorsze to nie dam rady, rozumiecie? Zabije się!-całkiem się rozpłakałem.
-Nie mów tak! Ona da radę! Jest silna!-pocieszał i przytulił mnie Facu.
-Dokładnie! Jestem dobrej myśli! Będziemy tu z tobą całą noc!-dodał Rugg.
-Dziękuję wam! Ja wracam do Tini!
-Jasne nie ma sprawy! Idź!-powiedzieli na równo.

Angie

Usiadłam na fotelu, złapałam Tini za rękę i zaczęłam mówić;
-Maleńka... pamiętaj wszyscy tu z tobą jesteśmy! Wszyscy wiemy, że dasz radę! Walcz słonko! Walcz dla nas, dla Jorge! Masz cudownego chłopaka, siedzi tu z tobą cały czas, płacze i jest na skraju załamania, ale nadal wierzy! Musisz żyć, dla niego! Dla nas wszystkich!-po policzkach spłynęło mi kilka kropel łez. Jedna z nim spadłą na dłoń Tini, którą trzymałam w moich rękach i poczułam... Poczułam jak nią poruszyła! Teraz już wiem, że ona to wszystko słyszy! Odbiera każdy bodziec! I w tym właśnie momencie poczułam w sercu, jakby znak od Boga. Usłyszałam jakby w podświadomości;"Ona da radę! Będzie żyć!".
Wszystkie troski przeszły, wiedziałam, że ta noc nie przyniesie nam niczego złego. Nie wiem dlaczego, ale po prostu to czuje.

Lodo

Chciałabym wejść tam do niej, ale wiem, że mogą tylko dwie osoby. Angie i Jorge wystarczą!
-Jak się macie dziewczyny?-zapytał zapłakany Jorge.
-Jakoś dajemy radę. Wierzymy!-odpowiedziałyśmy równie łamiącymi się głosami.
-Ty lepiej powiedz, jak ty się czujesz?!-dodała Mechi.
-Pewnie się domyślacie... Nie będę się rozgadywał, bo znowu się porycze, a już chłopakom się rozpłakałem.
-Jorge... Będziemy tu!-powiedziała Cande.
-Całą noc!-dodała Alba.
-Dziękuję wam! Ja idę do Tini.-oznajmił i wszedł do pokoju, w którym leżał nasz skarb.

Tini

 Z powrotem usłyszałam w pokoju dwa głosy i od razu rozpoznałam głos Jorge, który wrócił.
Rozmawiali;
-Jorge... czuję, że będzie dobrze! Serce mi to podpowiada.
-Ja cały czas w to wierze! Moja Tini musi żyć!
-I będzie! Zobaczysz!
Matko jak oni mnie kochają! Nigdy w życiu nie słyszałam tylu wyznań miłości w życiu, co tutaj w szpitalu w ciągu dwóch godzin.
"Tini! Nie idziesz tam! To światło nie jest dla ciebie!"-powtarzałam sobie cały czas próbując otworzyć oczy.
Nagle poczułam dziwne mrowienie w stopach, ciarki przechodzące po całym moim ciele... Nie wiem co się ze mną dzieje! Czyżby to, to o czym myślisz Tini?! Nie! Stop! Ja zostaje! Walcz Tini! Moje oczy były jak głaz-nie do przesunięcia. Gdy nagle myśląc, że mi się nie uda,...

                                                                                                                                                          

Co stało się Tini?
Czy da radę?
Tego wszystkiego dowiecie się w Rozdziale 7, który pojawi się jak zwykle po dostaniu odpowiedniej
ilości komentarzy!♥
Mam nadzieję, że spodoba się wam i osobie dla której był pisany, bo to był pierwszy mój dedykowany komuś rozdział i bardzo się przy nim starałam! :*
Dziękuję wam, że czytacie to co piszę!♥
I dla was najnowsza fotka Jortini z Monachium w Niemczech, gdzie aktualnie znajdują się ze sobą i obsadą w trasie Violetta Live! *_*

 Cudowni!♥

 


7 komentarzy:

  1. OMG !!! Ale oni wszyscy ją koochają :o bidny Jorge ;( Jak możesz kończyć w takiej chwili, ty potworze !!! Fajny rozdział, pis daalej !!!! :* buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  2. zabije zabije
    dlaczego kończysz w takim momencie?
    przecież to zbrodnia
    jak dostanę twoje namiary to....
    to.... ( dobra nie wiem co zrobię)
    ale możesz się uratować gdy dodasz następny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. ps. zostałaś nominowana do LBA na moim blogu:
      http://jortini-inna-historia.blogspot.com/
      gratulacje! <3

      Usuń
  3. Nie no w takim momencie?!
    Dawaj szybko nexta!
    P.s. zapraszam do siebie :D http://jortini-lovee.blogspot.com
    Pozdrawiam
    Komarek ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jezuuu :0
    Kochanie jak ja ci dziękuję za dedyk ;*
    Nie wiem za co on ale się cieszę :)
    Myszko nie musiałaś się tak starać bo i tak wyszedł piękny <3
    Pamiętaj że dla mnie każdy twój rozdział jest cudowny ;*
    Zrobiło mi się tak ciepło na sercu gdy przeczytałam tą nominację i to że się starałaś i w ogóle <3
    Jesteś cudowna :*
    Będę twoją wierną czytelniczką i masz we mnie wsparcie ;*
    Jeśli potrzebujesz pomocy wal śmiało ;*
    Kontakty do mnie są na moim blogu <3

    Pozdrawiam i Kocham <3 :*
    Blair <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. ta fotka Jortini po prostu so sweet <3
      Kocham ich *U*

      Usuń
  5. Dzień dobry! ^^
    Tak się jakoś przypadkowo złożyło, że wpadłam na twojego bloga! Postanowiłam przeczytać wszystkie rozdziały od początku! I co? Zrobiłam to! :* Postanowiłam zostawić bardzo długi komentarz pod ostatnim, więc oto jestem! <3
    Cóż mogę powiedzieć? Zachwyciłaś mnie twoim opowiadaniem! Wszystko dzieje się tak szybko... Nie ma czasu na głupie przynudzanie czy coś! :3 Bardzo dobrze! Ja tak nie potrafię...
    Powiem szczerze, że wątek Jortini jest super! On tak ją kocha! :* Mam nadzieję, że naszej kochanej Tini nic nie będzie! Niech szybko wyzdrowieje! :3 Jortini forever! :*
    Ogólnie mówiąc bardzo zainteresowałaś mnie tym opowiadaniem! Dodaję twojego bloga do obserwowanych i będę na niego wpadać bardzo często!
    Mam nadzieję, że kolejny rozdział pojawi się z prędkością światła! :3 Jestem bardzo niecierpliwa i nie mogę długo czekać! ^^ Mogę się założyć, że next będzie tak samo genialny jak ten i wszystkie poprzednie! :3
    Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam! :*
    Twoja nowa czytelniczka - Victoria Evans! <3
    Jeśli masz czas i ochotę wpadnij do mnie! Będę wdzięczna! :3
    http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy