sobota, 14 marca 2015

Rozdział 1: "Powrót w rodzinne strony..."

Tini

Wstałam rano, poszłam do łazienki, ogarnęłam się, zeszłam na dół i zobaczyłam jak mój tata biega oszalały i krzyczy na Olge i Ramallo. Przypomniałam sobie: "O matko! To dzisiaj! Wracamy do Buenos Aires!" i szybko pobiegłam się szykować.

W tym samym czasie...

Jorge

Po ogarnięciu się i zjedzeniu wyszedłem z domu i udałem się do szkoły. Po drodze spotkałem Rugga i Facu, dołączyłem do nich i poszliśmy razem.
W drodze dużo rozmawialiśmy:
-Masz dzisiaj nagrania?- zapytał mnie Rugg.
-Nie, reżyser uznał, że Macarena(główna bohaterka) nie przynosi większej oglądalności, a tylko straty, więc została wyrzucona i zawieszono nagrania do czasu, gdy znajdą aktorkę na jej zastępstwo.-opowiedziałem.
-O jej... Współczucia.-odparł Facu.
-Nie przestań! Dla mnie to lepiej, zawsze źle mi się z nią pracowało, miała te swoje gwiazdorskie humorki.
-Dobra chłopcy przyspieszmy, bo nie zdążymy do szkoły.-poganiał nas Rugg.

Lodo

Właśnie idziemy do szkoły, tzn. Ja, Cande, Alba i Mechi.
Gdy nagle Cande dostaje smsa od Samu, jego treść:
"Hej, możesz powiedzieć wszystkim, że dzisiaj do naszej klasy dołączy nowa dziewczyna o imieniu Tini!"
-Może będzie w porządku!-szybko skomentowała Mechi.
-Miejmy nadzieje!-odparłam Ja i Cande.
-O patrzcie dziewczyny to chłopaki!- zawołała Alba.
-Siemka! Idziemy razem do szkoły?- zawołali nasi trzej przystojniacy.
-Tak jasne!- odparłyśmy.
I pospiesznie wyruszyliśmy w drogę.

Tini

Jestem już w nowej szkole. Jest bardzo dużo, czuję się tu taka samotna, mam nadzieje, że chociaż moje osoby z klasy będą w porządku. Ide korytarzem, gdy nagle zderzam się z jakąś dziewczyną ramie w ramie i czuję jak upadam na lodowatą ziemię oraz ten przeszywający ból w kostce.
Dziewczyna, która się ze mną zderzyła, była w stanie tylko się na mnie wydrzeć:
-Patrz jak łazisz pokrako!
Na szczęście z podłogi pozbierał mnie jakiś przystojny brunet o cudownym spojrzeniu!
-Witaj! Jestem Jorge. Kto cię tak załatwił?- powiedział.
-Hej, a ja Tini! W sumie to nie wiem, co to za dziewczyna, ale wcale nie była dla mnie miła.
-Taaa wiele tu takich, niestety...-wydukał brunet.
Znów poczułam ten okropny ból w kostce i czułam, że powoli opadam, byłam już gotowa na wszystko, ale Jorge mnie złapał i przez moment spoglądaliśmy sobie głęboko w oczy: "Jeju jaki on jest cudowny, idealny matko!!" po chwili wziął mnie na ręce i zabrał do pielęgniarki.

Mechi

Lekcje już się zaczęły, a mojego brata i tej nowej jak nie ma tak nie ma: "Pewnie znowu odwalił coś głupiego!". Myśli kłębiło mi się w głowie pełno.

Jorge

Jestem w gabinecie z Tini, pielęgniarka opatruje jej nogę, a ona siedzi na tym łóżku taka bezbronna, a ja mam ochotę podbiec do niej, przytulić ją i nigdy nie puszczać!
"Matko Blanco ogarnij się! Masz dziewczynę!"-pomyślałem.
Z zamyśleń wyrwała mnie pielęgniarka:
-Dobra Jorge twoim zadaniem jest zająć się Martiną przez cały dzisiejszy dzień. Będę miała cię na oku!-zmierzyła mnie wzrokiem.
-Ok nie ma sprawy!- odpowiedziałem, wziąłem Tini na ręcę i wyszedłem, a za drzwiami gabinetu stała już...

_____________________________________
Mam nadzieje, że mój pierwszy rozdział jest w miarę przyzwoity i się wam podoba! ❤

1 komentarz:

Obserwatorzy