środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 7:"Nigdy więcej mnie nie zostawiaj..."

                                               Ten rozdział dedykuję mojej kochanej siostrze,
                                                    która podsunęła mi pomysł na rozdział!*-*
                                                                            Dziękuję!♥

Tini

[...] że mi się nie uda, Jorge złapał mnie za rękę. Ja czułam, że powoli odchodzę. Byłam coraz bliżej światła, ale nie potrafiłam się zatrzymać. Szłam w jego stronę coraz szybciej.
Gdy nagle znalazłam się w białej próżni;
-A więc tak wygląda niebo...-westchnęłam chcąc szybko wrócić z powrotem do Jorge.
-Młoda damo! A co ty tutaj robisz?-spojrzałam za siebie i ujrzałam anioła w pełnej okazałości.
-Sama już nie wiem...-powiedziałam niepewnie.
-Więc jeśli ty nie wiesz, to wrócisz tam!-odpowiedział i znikł.

Jorge

Wszystkie maszyny podłączone do Tini w jednym momencie zaczęły piszczeć, do pokoju wbiegły pielęgniarki i lekarze. Nie wiedziałem co się dzieje. Angie zaczęła płakać, a ja w jednej chwili zdałem sobie sprawę z tego, że mogę stracić mój skarb na zawsze. Pielęgniarka poprosiła nas, abyśmy zaczekali za drzwiami, ja jednak nie miałem zamiaru się stamtąd ruszać! Zostałem! Stałem obok i przypatrywałem się tylko jak lekarze robią wszystko, aby moja kruszynka przeżyła. Łzy spływały mi już niekontrolowanie po policzkach, ale nie miałem zamiaru z tym nic zrobić, w tym momencie liczyła się tylko Tini.
Nagle wszystkie te maszyny przestały wydobywać z siebie jakiekolwiek dźwięki. Lekarz podszedł do mnie i wydusił z siebie tylko;"Przykro mi, zrobiliśmy wszystko co w naszej mocy..." i wyszedł.
W tym momencie cały mój świat się zawalił, serce roztrzaskało się na miliony kawałeczków, widziałem jak Angie zasłabła, a pielęgniarki wyniosły ją zostawiając mnie sam na sam z Tini.
Płakałem jak dziecko, ale coś w duszy podpowiadało mi;"To jeszcze nie koniec!".
Podszedłem do mojej myszki, złapałem ją mocno za rękę, zbliżałem się do niej coraz bardziej, aż w końcu nasze usta zetknęły się w pocałunku, był magiczny i jak wtedy myślałem ostatni. Podniosłem się, a jedna moja łza skapała na dłoń Tini. 
Na jej twarzy z powrotem zagościły rumieńce, te maszyny na nowo zaczęły wydawać dźwięki, a ja popatrzyłem tylko z nadzieją na Tini, gdy ta nagle otworzyła oczy, przy tym mocno łapiąc oddech, aż tak, że cała jej klatka piersiowa uniosła się wraz z nią. Popatrzyła na mnie i zdołała wydobyć z siebie tylko;
-Jorge dziękuję!-a ja mocno się do niej wtuliłem, mówiąc;
-Nigdy więcej mnie nie zostawiaj!-i rozpłakałem się po raz kolejny jak małe dziecko. 
Do pokoju wbiegli lekarze i pielęgniarki;
-Jak to się stało? To cud!-krzyknął lekarz, a Tini na to;
-Nie! To miłość Jorge do mnie!
-Jesteście tacy kochani!-westchnęła jedna z pielęgniarek i na nowo zaczęło się całe sprawdzanie czy z moim słoneczkiem wszystko dobrze, a ja byłem tak nieopisanie szczęśliwy, że dałbym radę podskoczyć do samego kosmosu!

Angie

Siedziałam z przyjaciółmi Tini w poczekalni. Wszyscy płakaliśmy i jak nam się wtedy zdawało byliśmy pogrążeni w żałobie, gdy nagle z pokoju mojej małej wyszedł lekarze z uśmiechem na twarzy;
-Jak panu nie wstyd?! Dopiero co ze świata odeszła pana pacjentka!-krzyknęła Cande.
-Panna Stoessel "wróciła do żywych".-powiedział, a my byliśmy w szoku.
-Jak to się stało?!-zapytałam, szcześliwa.
-Ten młodzieniec... Jorge? Tak Jorge! Przywrócił ją do życia!-powiedział równie jak my, zszokowany.
-Widzicie! Mój brat kocha Tini nad życie! Jeszcze nie raz nas zachwyci!-zasalutowała Mechi.
-Ten to potrafi wszystko!-westchnął Rugg.
-A co dalej z Tini?-zapytała Lodo.
-Wszystko dobrze, stan się poprawił! Od teraz mamy pewność, że przeżyje. Zostanie też przewieziona na oddział wewnętrzny. Gdzie będą możliwe odwiedziny większego grona osób.-powiedział i odszedł. 
My zaczęliśmy skakać ze szczęścia! Teraz tylko pozostało nam czekać, aż przewiozą ją na inny oddział i będziemy mogli wszyscy do niej wejść.

Tini  

-Jorge to dowód na to, że nasza miłość jest niezwykła i jedyna!-powiedziałam, po czym złapałam go za rękę.
-Jestem tego samego zdania! Nigdy cię nie zostawię!
-Dałeś mi już tego dowód. Byłeś przy mnie cały czas w tych najgorszych chwilach. Kocham cię!
-Ja ciebie bardziej! Tak bardzo bałem się, że cię stracę, a ty przecież jesteś moim życiem! Nie ma ciebie, nie ma i mnie!
-Jesteś cudowny!-zarumieniłam się.
-Dobrze Panno Martino musimy przewieźć panią na inny oddział, gdzie będę panią mogli odwiedzać wszyscy razem.-powiedziała pielęgniarka.
-Dobrze! Już nie mogę się doczekać, aż wszystkich zobaczę!
-To ja kochanie pójdę do nich i za niedługo wszyscy do ciebie przyjdziemy!-dodał mój Jorge, całując mnie w czoło.

Lodo 

Jesteśmy już na korytarzy oddziału wewnętrznego. Nie możemy się doczekać, aż zobaczymy naszą Tini.
Ta noc była najgorszą w naszym życiu! Na szczęście wszystko dobrze się skończyło, a ta suka Stephie posiedzi sobie w więzieniu. Wszyscy stoimy i żywo dyskutujemy na temat tego;"Jak Jorge przywrócił do życia Martine?!", gdy nagle z oddali widzimy pana Germana idącego z Jorge.
-Dzień dobry!-mówimy w wszyscy, tylko Angie mówi;"Witaj!".
-Witajcie wszyscy! Czy Tini jest już na tym oddziale?-zapytał nas.
-Jeszcze nie, dopiero ją przewiozą.-odpowiedziała Angie.
-Teraz wyjaśni mi ktoś co tutaj się działo?! Nie było mnie tylko 2 dni.
-Niech pan lepiej podziękuję Jorge, że ocalił życie pana córce!-krzyknął Diego.
-Co? Jak to?! Ale wszystko z nią już w porządku?-zapytał ze zdziwieniem i jednocześnie strachem.
-Tak oczywiście! To nie jest tak, że ja uratowałem jej życie, tylko nasza miłość!-odpowiedział Jorge.
-Już nie bądź taki skromny.-dodał Facu.
-Więc to ty jesteś chłopakiem mojej Tini?
-Tak, ale o tym porozmawiamy w innej sytuacji.-powiedział, wskazując na pielęgniarki wwożące Tini na oddział. Wszyscy do niej podbiegliśmy i zasypaliśmy pytaniami. Tylko Jorge złapał ją za rękę i nic nie mówiąc pocałował ją w czoło. "Jeju jacy oni słodcy!"-pomyślałam.
-Zaraz państwo do niej wejdą. Musimy ją tylko umieścić w pokoju.-powiedziała pielęgniarka.

German 

Wszyscy weszliśmy do pokoju Tini. Ja od razu podbiegłem do niej i mocno przytuliłem.
-Jak się czujesz córeczko? Kto ci to zrobił?-zapytałem.
-Dobrze! Tym zajmują się chłopcy niech oni czy wszystko opowiedzą. Ja nie mam sił do tego wracać.-odpowiedziała wyraźnie wykończona wszystkim Tini. Widziałem tylko, że zerka cały czas na Jorge, opartego o futrynę drzwi.
-Dziękuję, że wszyscy ze mną jesteście! Kocham was!-dodała moja maleńka.
-Od tego przecież jesteśmy! Nie zostawimy cię!-powiedzieli na wszyscy na równo.
-Dobrze kochanie ja teraz wyjdę na korytarz, porozmawiać z Angie, a ty zostań sobie z przyjaciółmi.-oznajmiłem.
-Ok nie ma sprawy!-i wyszliśmy z Angie.
-Z początku chciałem ci podziękować, że byłaś tu przy Tini...-zacząłem.
-Wszyscy już ci powiedzieli, że masz pogadać z Jorge i to mu dziękować!-nie dała mi dokończyć.
-Tak też zrobię, ale chciałem cię o coś poprosić.
-Tak? Słucham?
-Pojechałabyś ze mną na komisariat, dowiedzieć się wszystkiego o sprawie Tini oraz do domu opowiedzieć o wszystkim Oldze i Ramallo, pewnie umierają ze strachu.-powiedziałem.
-To samo chciałam ci zaproponować! Powiem o wszystkim Jorge.-otworzyła drzwi i ruchem dłoni przywołała do siebie chłopaka.
-Jorge słuchaj, my pojedziemy teraz z Germanem załatwić niecierpiące zwłoki sprawy, a ty zostań przy Tini i się nią zaopiekuj, a jak wrócimy to udasz się do domu odpocząć.-oznajmiła mu.
-Nie ma sprawy, poza tym ja nie mam zamiaru się stąd nigdzie ruszać!-odpowiedział.
-O tym to porozmawiamy jak wrócimy!-powiedziała stanowczo.
Chłopak wrócił do pokoju, a my udaliśmy się w drogę.

Mechi 

Jesteśmy wszyscy u Tini. Tak się cieszę, że nią już wszystko w porządku.
-I co ty nam tu chciałaś wywinąć?-zapytałam, a Martina uniosła tylko usta w uśmiechu.
-Wszystko przez tą Stephie!-krzyknęła Cande, a ja popatrzyłam na zmartwionego Jorge, który stał w kącie i na którego cały czas patrzyła Tini.
-Dokładnie! Co będzie jeśli jej na skażą? Przecież ona stanowi zagrożenie!-dodała Alba, a ja po raz kolejny spojrzałam na sprawiającego wrażenie, jeszcze bardziej zmartwionego, mojego brata.
-Wtedy będzie nie ciekawie!-temat kontynuował Samu.
W Jorge coś pękło, wybiegł z pokoju jak poparzony, a Tini krzyknęła od mnie;
-Biegnij za nim!- tak też zrobiłam.
-Jorge! Stój!-krzyczałam.
-Czego chcesz?
-Co się z tobą dzieje?-zapytałam.
-Nie rozumiesz?! Jeśli...

                                                                                                                                                                   
Witam! Witam! ;**
O co chodzi Jorge? Jak myślicie?
W sumie wystarczy zaczekać do kolejnego rozdziału, który ukaże się po paru skomentowaniach! ;**
Ja mam nadzieje, że ten rozdział się wam spodobał! ;**
Czekam na wasze opinie w komentarzach!♥
Buziaczki!;** 

5 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział
    I jeżeli nie dodasz szybko kolejnego rozdziału to nie wiem co ci zrobię
    Besos <3

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAA! <3 To jest świetne! Masz ty talent do pisania, oj masz! :*
    Jak mogłaś tak mnie wciągnąć?! Teraz będę z wielką niecierpliwością czekać na next... Twoje opowiadanie to cudeńko! :3 Musisz jak najszybciej napisać kolejny rozdział! Pamiętaj, że ja cały czas czekam! <3
    Pozdrawiam i weny życzę! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. + zapraszam do siebie!
      http://de-nada-sirve-el-odio.blogspot.com/

      Usuń
  3. Kochana, ja prawie zawału dostałam, już myślałam, że zrobisz nam dzisiaj Prima Aprilis i zabijesz Tini. Kurcze Jorge normalnie wskrzesza pocałunkiem mrrr jak w "Śpiącej Królewnie" sweet. Chyba się domyślam o co chodzi z Jorgem, ale poczekam na wyjaśnienia do następnego rozdziału. Pisz szybko ! Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny ;*
    Kocham Jortini *U*
    Tini żyje!!! :3
    Oh yeah xD
    Dobra mycho ja nie mam czasu ;*
    Pozdrawiam ;*

    Blair <33

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy